Ledwie kilka dni upłynęło, odkąd komendant Straży Pożarnej zażądał od sieci Biedronka przestrzegania przepisów przeciwpożarowych w sklepach. Wydawałoby się, że zmiany dałoby się łatwo zaprowadzić – choćby dbając o swobodny dostęp do wyjść ewakuacyjnych czy hydrantów. Najwyraźniej jednak nie da się tego zrobić z dnia na dzień.
– Robiąc ostatnio zakupy w Biedronce, trafiłem na czekoladę, która zablokowała część szerokości wyjścia ewakuacyjnego. A to, jak się orientuję, powinno być drożne na całej swej szerokości – pisze na portalu Wykop.pl jeden z użytkowników, ilustrując dodatkowo swój post zdjęciem, pokazującym paletę ze słodyczami, blokującą pół wyjścia ewakuacyjnego w sklepie w Nowej Soli.
Biedronka - przepisy przeciwpożarowe
Wpis rozbawił wykopowiczów, którzy prześcigali się w ironicznych komentarzach (np. „drzwi ewakuacyjne są poziomo, więc dostawili palety, żeby się po nich można było wdrapać”), wśród których pojawiły się jednak i przytyki, dotyczące np. sklepów w Poznaniu – gdzie wyjścia ewakuacyjne „najczęściej są pozamykane, bo złodzieje mogą wyjść”.
Paradoksalnie, burzliwa dyskusja na temat polityki sieci w zakresie zapewnienia klientom bezpieczeństwa w kryzysowej sytuacji, zaczęła się już dobrych kilka tygodni temu – gdy na początku lipca „Gazeta Wyborcza” opublikowała tekst na ten temat, a jednocześnie strony portalu Wykop.pl zalewały zdjęcia, dokumentujące pozastawiane drogi ewakuacyjne czy hydranty.
Sieć odpowiedziała wówczas zapewnieniem o rychłym zaprzestaniu zastawiania krytycznych punktów w sklepie, „uczulaniu pracowników na problem”, a przy okazji – zakazem robienia zdjęć w sklepach. Przez kolejne kilka tygodni zmieniło się niewiele, co z kolei skłoniło komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, generała Leszka Suskiego do interwencji.
Suski praktycznie wprost zagroził sieci zamykaniem sklepów, jeżeli nie zostaną w nich zapewnione odpowiednie warunki bezpieczeństwa. Okazuje się, że ani pogróżki strażaków, ani oburzenie klientów, ani internetowe burze nie są w stanie zmienić sytuacji w sklepach. Cóż, najtrudniej walczyć ze starymi nawykami.
- Sygnały dotyczące funkcjonowania naszych sklepów są dla nas bardzo ważne, dlatego niezwłocznie zweryfikowaliśmy pana sygnał - odpowiedziało na naszą prośbę o komentarz biuro prasowe Biedronki. - Z naszych ustaleń wynika, że wyjście ewakuacyjne we wspominanej placówce w Nowej Soli zostało już uprzątnięte i w pełni udrożnione. Pracownicy zostali ponownie pouczeni o zasadach bezpieczeństwa obowiązujących w naszych sklepach.
Firma zastrzega, że reaguje na wszystkie docierające sygnały, które mogą wpłynąć na poprawę poziomu bezpieczeństwa w sklepach. - W ostatnich tygodniach bezpośrednio do kierowników sklepów oraz osób nadzorujących przesłaliśmy informacje, przypominające zasady prewencji przeciwpożarowej - podkreśla biuro prasowe firmy.
- Ponadto prowadzimy wewnętrzne kontrole, które mają służyć sprawdzeniu efektywności działań z zakresu prewencji przeciwpożarowej oraz zapobiegać ewentualnym nieprawidłowościom. W przypadku stwierdzenia takich nieprawidłowości w danej placówce, będziemy wyciągać konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za jej funkcjonowanie - dodają przedstawiciele JMP.
- Podkreślamy również, że bezpieczeństwo naszych klientów i pracowników, w tym ich bezpieczeństwo przeciwpożarowe, jest dla nas priorytetem. Żeby uświadomić rangę tej kwestii wszystkim pracownikom naszej sieci, podejmujemy szereg inicjatyw, dla przykładu w zeszłym roku zorganizowaliśmy 1188 szkoleń okresowych z zakresu bezpieczeństwa przeciwpożarowego, w ramach których przeszkolonych zostało w sumie 20 161 pracowników sieci - uzupełniają.