Tak źle pod względem bezpieczeństwa jeszcze nie było – tak podsumował sytuację przedstawiciel pilotów PLL LOT podczas wczorajszego spotkania w Radzie Dialogu Społecznego. Nasz narodowy przewoźnik do tego stopnia tnie koszty, że zaczyna narażać na szwank zdrowie załóg i pasażerów. Najlepszym dowodem są ostatnie awarie Bombardierów.
O tym, że PLL LOT walczy o przetrwanie, mówi się już od lat. Firma desperacko cięła koszty: jak się do tej pory wydawało, przede wszystkim związane z personelem – personel pokładowy wypychano na zatrudnienie, do serwisowania maszyn wydzielono osobną spółkę, LOT AMS. Spory między menedżerami a pracownikami trafiły m.in. na forum mazowieckiej Rady Dialogu Społecznego.
Tam też w poniedziałek piloci uderzyli na alarm. – Zlecenie LOT AMS przeglądu to koszty, a te się coraz bardziej tnie. Samolot sprawdza więc kapitan, ale ma na to za mało czasu, maksymalnie godzinę przed odlotem. Coraz częściej, gdy znajdzie usterkę, dokonuje tzw. odpisu i samoloto po prostu leci – relacjonował na łamach „Gazety Wyborczej” szef związku zawodowego pilotów, Adam Rzeszot.
Sprawa trafi do ABW
– Problemy w LOT były zawsze, ale tak źle jeszcze nie było – dodawał. Nic zatem dziwnego, że uczestnicy spotkania (na którym nie pojawili się ani przedstawiciele zarządu linii, ani premiera Morawieckiego, który zapowiadał objęcie firmy osobistym nadzorem) zdecydowali, że zapis spotkania trafi do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Wiele bowiem wskazuje na to, że piloci nie przesadzają. W ubiegłym tygodniu bombardiery LOT aż dwukrotnie musiały awaryjnie lądować na Okęciu, mimo że były już w powietrzu. To samo pod koniec lipca. Jedna z tych maszyn mogłaby uchodzić już za legendę: to było jej trzecie awaryjne lądowanie w tym roku.
Piloci szykują się też do strajku, który może zostać skoordynowany z protestami budżetówki, co oznaczałoby, że wypadnie mniej więcej w dniach 20-22 września. – To okazja dla związków zawodowych, by zaistnieć – kwitował spotkanie Adrian Kubicki, rzecznik PLL LOT.
Piloci szkodzą samym sobie
– To kampania, nie troska o dobro spółki. Nie martwimy się jednak o ten wniosek (do ABW – przyp. red.), bo flota PLL LOT jest pod stałą kontrolą wszystkich powołanych do tego organów, utajnienie czegokolwiek byłoby wręcz niemożliwe – cytuje rzecznika „GW”. – Podważając bezpieczeństwo naszej floty, związki działają na szkodę spółki. Zaufania pasażerów buduje się latami – dodawał Kubicki.
Jak podkreśla rzecznik, oskarżenia pilotów są strategią samobójczą. – Jeśli pasażerowie przestaną kupować bilety, LOT straci konkretne środki, które – nawet jeśli nie zostałyby wydane bezpośrednio na wynagrodzenia, są mu potrzebne do rozwoju, a więc i rozwoju pracowników – ucinał.