Donald Tusk wywołał niedawno trzęsienie ziemi, opowiadając się za tzw. twardym Brexitem. Mogłoby się wydawać, że mocna deklaracja nie ma związku z Polską. A jednak – w takim przypadku mocno po kieszeni dostanie również nasz kraj, a budżetowe założenia Morawieckiego legną w gruzach.
Plan twardego Brexitu, czyli fizycznego odłączenia Wielkiej Brytanii od Unii Europejskiej, był do tej pory rozważany raczej teoretycznie.
Bardziej koncyliacyjne podejście zakładało wynegocjowanie jakiejś formy integracji – choćby swobody wymiany towarów między Unią i Wyspami oraz utrzymania bezwizowego ruchu na granicach. Inaczej między Irlandią a Irlandią Północną trzeba byłoby poddawać się kontroli dokumentów.
Przewodniczący Rady Europejskiej postanowił jednak pogrozić Wielkiej Brytanii i postraszył Theresę May tzw. twardym Brexitem. Zjednoczone Królestwo dostałoby mocno po kieszeni. Eksperci z instytutu Oxford Economics wyliczyli, że PKB tego kraju zmniejszyłoby się o 2,1 proc. do 2020 roku (w porównaniu do „miękkiego Brexitu”). Irlandia straciłaby 1,4 proc. swojego PKB.
Co Polska straci przez twardy Brexit?
Niestety trzecim krajem, który najbardziej dostałby po kieszeni, byłaby Polska. Do końca 2020 roku utracilibyśmy 0,8 proc. PKB. Polacy mieszkający na Wyspach straciliby swoje prawa i przywileje. Trzeba też pamiętać, że Wielka Brytania jest naszym trzecim co do obrotów partnerem handlowym. W przypadku twardego Brexitu współpraca by zamarła.
Większe kraje Unii nie odczułyby mocno skutków tego kroku, większość z nich nie straciłaby więcej, niż 0,3 proc. PKB.
Rząd Morawieckiego założył przyszłoroczny wzrost PKB na poziomie 3,8 proc. Odjęcie od tego 0,4 proc. w przyszłym i 2020 roku oznaczałoby spore problemy dla budżetu.