Włoska firma Astaldi, główny wykonawca wielu polskich inwestycji infrastrukturalnych, w tym II linii metra, stoi na skraju bankructwa. Przedsiębiorstwo zerwało ostatnio dwa duże kontrakty w kraju i zalega z płatnościami dla blisko 150 podwykonawców.
Zaczęło się od rezygnacji z dwóch dużych kontraktów z PKP Polskie Linie Kolejowe na budowę linii kolejowych w woj. lubelskim i na Śląsku. Astaldi swoją decyzję tłumaczy wszczęciem wobec niej postępowania, zmierzającego do ochrony przed wierzycielami w oparciu o włoskie prawo upadłościowe.
Brak robotników i problemy z płatnościami
Wśród powodów wymienia również znaczny wzrost cen materiałów budowlanych oraz brak siły roboczej w Polsce, lecz tajemnicą poliszynela jest także fakt, że do trudnej sytuacji finansowej włoskiej firmy przyczyniło się bankructwo Wenezueli. Astaldi wciąż nie otrzymało 400 mln euro z tytułu inwestycji kolejowych przeprowadzonych w tamtym kraju.
Portal money.pl dotarł również do źródła, które twierdzi, że Astaldi jest niewypłacalne. Na opłacenie faktur czeka podobno prawie 150 podwykonawców.
Co z budową warszawskiego metra
To dostarcza wątpliwości, czy problemy Astaldi nie przełożą się przypadkiem na budowę II linii metra. Włosi są bowiem wykonawcami metra na Pradze-Północ i Targówku, a wspólnie z firmą Gulermak wygrali również przetarg na rozkopanie ziemi pod stacje na Bródnie i Bemowie.
Jedna władze miasta i przedstawiciele Astaldi na zwołanej we wtorek konferencji zapewniali, że nie ma powodów do obaw o budowę metra ani innych inwestycji w Warszawie.
–Znamy sytuację firmy Astaldi. Dostaliśmy zapewnienie, że wszystkie kontrakty w Warszawie będą realizowane bez zakłóceń – przekonywała wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska.
Astaldi z kolei zapewniało, że budowa metra nie jest zagrożona, tak jak i innym inwestycjom drogowym, w tym południowa obwodnica Warszawy z tunelem pod Ursynowem ani prace na Zakopiance.
Budowlanka w słabej kondycji
Cała branża budownictwa boryka się teraz z ogromnymi problemami. Jej przedstawiciele wieszczą, że budownictwo czekają sądne dni i niedługo może dojść do fali bankructw. Z tego tytułu napisali rozpaczliwy list do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o pomoc.
AKTUALIZACJA
Mateusz Witczyński, rzecznik firmy Astaldi przesłał redakcji INNPoland.pl oświadczenie z komentarzem obecnej sytuacji spółki. Zamieszczamy je poniżej.
"Astaldi S. p. A. nie wypowiedziało kontraktów na LK7 i E59 ze względu na kondycję finansową, ale niezwykle gwałtowny, znaczny i powszechny wzrost cen materiałów i siły roboczej, koniecznych do wykonania tych kontraktów oraz jednoczesny spadek podaży tych materiałów i usług w branży budowlanej np. brak możliwości transportu materiałów koleją, czy niedostępność tłucznia na rynku polskim. Astaldi S. p. A. nie złożyło wniosku o ochronę przed wierzycielami, a restrukturyzację pod nadzorem sądu."