Gdzie się podziało polskie auto elektryczne?
Gdzie się podziało polskie auto elektryczne? Screen ze strony www.konkurs.emobilitypoland.pl
Reklama.
Prototyp polskiego samochodu elektrycznego obiecywał minister energii Krzysztof Tchórzewski. Miał jeździć jesienią – z jego słów wynikało, że chodzi o rok 2018. Podobne zapewnienia składali przedstawiciele spółki ElectroMobility Poland, założonej za pieniądze państwowych spółek energetycznych.
Zrzuciły się one na łącznie 30 mln złotych, które miały iść na budowę prototypu – pisze Andrzej Kublik w Gazecie Wyborczej.
Na dodatek rząd PiS ogłosił, że w 2025 roku po polskich drogach będzie jeździć milion elektrycznych samochodów. Wygląda na to, że obie obietnice pozostaną na papierze.
ElectroMobility Poland zapowiadała, że na początku 2018 r. wybierze oferentów, z którymi podpisze umowy na przygotowanie szczegółowych koncepcji technicznych prototypów oraz wprowadzenia ich do seryjnej produkcji.
Może robią je po cichutku?
Potem – kilka miesięcy temu ogłoszono, iż do postępowania zgłosiło się prawie 200 firm. A następnie zapadła cisza.
Prawie 2 miesiące temu pytaliśmy przedstawicieli spółki o to, na jakim etapie są prace nad autem elektrycznym.
– Zapewniam, że prace nad powstaniem polskiego samochodu elektrycznego trwają i przebiegają zgodnie z przyjętą przez naszą spółkę strategią. Jednak na tym etapie nie możemy zdradzić szczegółów realizowanych działań, ze względu na tajemnicę przedsiębiorstwa i uzasadniony interes projektu – odpowiedziała w rozmowie z INNPoland.pl rzeczniczka EMP, Aleksandra Baldys.
Gazeta Wyborcza dostała niemal identyczne odpowiedzi na zadane pytania – czyli przez dwa miesiące nie zmieniło się praktycznie nic. Tymczasem w branży motoryzacyjnej zaczęły pojawiać się plotki o tym, że ElectroMobility Poland przejadło swoje 30 mln złotych i jest bez pieniędzy.
Rzeczniczka zdementowała te doniesienia, ale nie wyjaśniła w jakiej kondycji jest spółka, ani kiedy możemy spodziewać się prototypu. Przypomina to historię z budową innego polskiego auta - Syrenki. CBA nie może się doliczyć 4,5 mln zł, które poszły na jej budowę.