Za rok w przygotowaniu lub budowie będzie 100 tysięcy lokali, tak jak obiecał premier Mateusz Morawiecki – mówił podczas wtorkowej konferencji wiceminister inwestycji i rozwoju, Artur Soboń. Rząd twierdzi, że etap wprowadzania koniecznych przepisów dobiega końca, teraz realizacja programu ma nabrać impetu.
Deklaracja wiceministra padła przy okazji prezentacji nowelizacji ustawy o Krajowym Zasobie Nieruchomości, który miałby stanowić bank ziemi pod rządowe osiedla z tanimi mieszkaniami na wynajem. Według Sobonia to finał zmian legislacyjnych potrzebnych dla realizacji programu.
W KZN miały się znaleźć niewykorzystane działki państwowych firm i agencji, jak choćby często wspominane w tym kontekście grunty należące do PKP czy Agencji Mienia Wojskowego.
Ani tanie, ani ich dużo
Nie jest tajemnicą, że firmy i instytucje nie spieszyły się jednak z udziałem w programie. W ciągu ostatnich dwóch lat nie postawiono ani jednego mieszkania na takich działkach. Dotychczasowe inwestycje są realizowane w ramach „komercyjnej” części programu, w oparciu o stawki rynkowe oraz pieniądze deweloperów i gmin.
W efekcie jednak mieszkania z programu nie są ani tanie („rzeczywiste stawki są kilkukrotnie wyższe od obiecywanych” – jak wytyka „Gazeta Wyborcza”), ani też ich ilość nie odpowiada zapowiedziom strony rządowej. Nowelizacja ustawy o KZN ma sprawić, że oddające działki firmy i instytucje będą spłacane zgodnie z rynkową wyceną. Znosi też regulowane stawki za wynajem.
Nowy start nieco za późno
Nowelizacja ustawy o KZN – po szeregu innych ustaw, ze specustawą mieszkaniową na czele – to już ostatni z aktów prawnych, dzięki którym Mieszkanie Plus ma zaliczyć „nowy start”. Do obecnych przepisów dojdą jeszcze te o Firmach Inwestujących w Najem Nieruchomości, czyli gwarantujące preferencyjną stawkę podatkową inwestującym w najem firmom.
– Ceny materiałów idą w górę, brakuje 100 tys. rąk do pracy, więc „mieszkania plus” nie będą tak tanie, jak się dwa lata temu wydawało – komentuje na łamach „GW” dr Łukasz Bernatowicz, ekspert Business Centre Club. – Jedynie potencjalny kryzys mógłby napędzić państwu potencjalnych współpracowników – dodaje.