Na rynku smartfonów od jakiegoś czasu zawiewa nudą. Każdy kolejny ma mocniejsze podzespoły od poprzednika, robi lepsze zdjęcia i z grubsza to tyle. Samsung zaprezentował Infinity Flex, nowy rodzaj składanego ekranu, który zupełnie zmieni smartfony, jakie dotąd znaliśmy. I przyznaję bez bicia, że od razu go zapragnąłem, choć pojęcia nie mam, jak i do czego miałbym go używać. Na sali zrobiło się przez chwilę znacznie jaśniej, gdy każdemu z trzech tysięcy miłośników technologii zaświeciły się do niego oczy.
Plotki o pracach Samsunga nad telefonem nowego typu słychać od lat, w różnych wersjach – ekranu elastycznego czy ekranu, który da się złożyć jak kartkę papieru. Istnieją już działające prototypy czy urządzenia tego rodzaju, jak choćby Flex Pai, ograniczone jednak funkcjonalnie czy geograficznie. Żaden nie ma siły przebicia na konsumenckich rynkach smartfonów, jaką dysponuje Samsung.
Samsunga można lubić lub nie, niezależnie od wektora tej emocji, jedno mu oddać trzeba – ekrany, jakiegokolwiek rodzaju, to jego mocna strona i absolutnie światowa ekstraklasa. To on pierwszy zaprezentował technologię AMOLED, to on pierwszy zagiął rogi ekranów w Galaxy S6, by później jeszcze bardziej je zawinąć w Note9, zmniejszając jednocześnie ramki.
Ekran składany jak kartka papieru, później zawijany i rozciągany
Teraz, na konferencji Samsung Developer Conference w San Francisco, pokazał Infnity Flex Display. Zasadniczo to prototyp kompaktowego smartfona, który po rozłożeniu zmienia się w 7-calowy tablet. Jak płynnie (i czy w ogóle) działa, jeszcze nie wiemy, ale wygląda co najmniej fenomenalnie, mimo że z oczywistych powodów jest wyraźnie grubszy niż cienkie bryły, do których przywykliśmy.
Pierwsi deweloperzy już pracują nad skalowaniem swoich aplikacji. Gdy przeglądamy coś na mniejszym ekranie, po rozłożeniu ma się od razu pojawić na większym. Firma zapewnia, że wytrzyma setki tysięcy rozłożeń i złożeń, bez uszczerbku na samym ekranie. Ciekawostką jest możliwość pracy w trzech aplikacjach jednocześnie. Technologia, która pozwoliła złożyć ekran AMOLED, w dalszej perspektywie – według zapowiedzi Samsunga – pozwoli go zagiąć (np. wokół nadgarstka) czy nawet rozciągnąć.
Jak mówił przedstawiciel Samsunga, inżynierowie musieli stworzyć nowy polimer zamiast szklanej powłoki ochronnej, a także znacznie odchudzić jedną z warstw - polaryzator. W najbliższych miesiącach ma wystartować masowa produkcja ekranu Infinity Flex.
- To świetny przykład, jak niszczymy bariery i na nowo odkrywamy rynek urządzeń mobilnych – mówił DJ Koh, prezes mobilnego działu Samsunga. - Nigdy jeszcze nie widzieliśmy przełomu na tylu płaszczyznach - dodał.
Zwykle jestem sceptyczny w stosunku do tak górnolotnych słów, a padają szczerze mówiąc na każdej większej konferencji technologicznej, nieważne jaka firma ją organizuje i co prezentuje. Jednak po nowościach Samsunga, które zapowiedziano później, tym razem dyskutować nie będę. Czapki z głów.
Nowy interfejs w smartfonach Samsunga
Nowy rodzaj ekranu wymaga nowego rodzaju interfesju. Takiego, który rozwinie możliwości nowego rodzaju wyświetlaczy, by te – po otwarciu – dały więcej miejsca do zagospodarowania. Interfejs musi jednak pasować do istniejących, konwencjonalnych smartfonów, które – umówmy się – będą nam towarzyszyć jeszcze przed lata.
Samsung zapowiedział One UI, nowy interfejs, który pojawi się w styczniu 2019 r., na początku na modelach Galaxy Note9. One UI został zaprojektowany po spartańsku, minimalistycznie, ma odpowiadać za to, by najważniejsza w danym momencie treść dla użytkownika była wyświetlana odpowiednio wyeksponowana, bez rozpraszaczy, oraz oferować całkiem nowe możliwości.
Producent znacznie uprościł interfejs, przeprojektował ikony, całość wygląda znacznie bardziej przejrzyście i przyjemniej dla oka, koncentruje się na łatwej obsłudze jedną ręką, mimo znacznych rozmiarów ekranów. W praktyce oznacza to mniej przewijania palcem i gimnastykowania kciuka. Zmieni się też kolorystyka wyświetlania treści – tryb nocny i dzienny – jak w mapach Google, gdzie po zmierzchu tło jest ciemne.
Inifnity Flex to zapowiedź nowego rozdziału w mobilnych urządzeniach, najważniejszy element z perspektywy konsumenta, jednak z perspektywy branży, nie mniejszej skali rewolucja dzieje się za kulisami.
Asystent, który został sztuczną inteligencją
Po uporaniu się z problemami wieku niemowlęcego w swoim asystencie głosowym Bixby, firma zapowiedziała znaczne rozszerzenie jego możliwości. Bixby ma być „skalowalną platformą sztucznej inteligencji”. Przekładając to z branżowej nowomowy na ludzki język, Samsung przekształca asystenta głosowego, którego funkcje sprowadzały się do wykonywania prostych poleceń w stylu "wyłącz światło" , w cały zestaw usług i funkcji przetwarzanych przez sztuczną inteligencję. Całkiem konkretny upgrade.
Eui-Suk Chang, jeden z wiceprezesów firmy i szef działu oprogramowania zapowiedział, że do 2020 r. telefony, tablety, lodówki, telewizory i głośniki Samsunga będą w stanie obsługiwać funkcje sztucznej inteligencji Bixby, wreszcie – że wszystkie będą ze sobą połączone. Brzmi poważnie, jeśli spojrzeć na fakt, że Samsung zamierza zatrudnić ponad tysiąc deweloperów sztucznej inteligencji, a na jej rozwój wydać 22 mld dol.
Dużą nowością jest fakt, że firma nareszcie – w odróżnieniu od Apple’a, otwiera się na innych. Udostępni nowy zestaw narzędzi do programowania dla deweloperów. Samsung przyjął tu pragmatyczną strategię.
Może stworzyć najinteligentniejszą spośród sztucznych inteligencji, której pełny potencjał nie zostanie wykorzystany przez brak pomysłów. Jeśli dopuścić do zabawy ludzi spoza struktur samej firmy czy zakontraktowanych partnerów, ludzi, którzy widzą świat inaczej i myślą inaczej, zaczyna robić się ciekawie.
Stąd firma zapowiedziała nowy, cyfrowy sklep dla aplikacji bazujących na Bixby. - Stwórzcie coś, my pomożemy wam to wypromować i sprzedać – mówił Eui-Suk Chang. Ponadto w najbliższych miesiącach firma udostępni nowe języki, którymi będzie komunikował się Bixby – brytyjski, niemiecki, francuski, włoski, hiszpański.
Ciekawie zapowiada się Bixby Developer Studio, platforma do programowania dla zewnętrznych graczy, która zasadniczo ma wyręczyć ich w żmudnym pisaniu prostych kodów. Przykład – deweloper chce zaprząc Bixby’ego do robienia rezerwacji za pośrednictwem jego aplikacji – wypełnia kilka pól, natomiast samsungowa sztuczna inteligencja zajmuje się resztą. Gdy będzie potrzebować jakiejś informacji - dopyta, a dzięki uczeniu maszynowemu nie będzie zawracać głowy dwa razy tym samym pytaniem.
Centrum dowodzenia domem
Spory nacisk położono też na temat internetu rzeczy. Jaeyean Jung, starsza wiceprezes ds. inżynierii IoT, bardzo krótko podsumowała wszystkie choroby tego segmentu – urządzenia muszą być prostsze dla ludzi w obsłudze i zrozumieniu, a rynkowa fragmentacja nie może dalej postępować. Mowa tu o sytuacji, w której masa producentów robi różne, mniej lub bardziej funkcjonalne urządzenia, niekoniecznie potrafią ze sobą współpracować. Zapowiedziała nowe funkcje i partnerstwa Samsunga, których przykładem może być router ze sztuczną inteligencją, który wyciągnie z połączenia internetowego tak dużo przepustowości, jak się tylko da.
Suma tych nowości to naprawdę duży news dla branży technologicznej. Wspomnę raz jeszcze ową rynkową nudę, przywołaną w leadzie artykułu. Przez lata to Apple potrząsał rynkiem smartfonów i dostarczał mu ekscytacji i emocji, czasem absurdalnych czy wręcz niezdrowych. Jednak to już przeszłość, nastało bezkrólewie i okresowa nuda. Fakt, że Samsung wskoczył na miejsce Amerykanów, gwarantuje, że w najbliższych latach na nudę nikt nie będzie narzekał.