Jego dymisja miała być jednym z najważniejszych elementów „oferty”, jaką rzekomo miał złożyć miliarderowi Leszkowi Czarneckiemu szef Komisji Nadzoru Finansowego. Trzeba jednak przyznać, że wysadzenie Zdzisława Sokala z siodła mogłoby być trudne: to jeden z nielicznych ekonomistów w PiS, całkiem nieźle ulokowanych w inicjatywach partii.
60-letni dziś prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i członek zarządu Komisji Nadzoru Finansowego nie jest politykiem z pierwszej linii. Właściwie jedyny jego biogram, jaki można odkopać w sieci, to zarchiwizowana przed laty nota w portalu Kariera Managera, która stała się podstawą hasła w Wikipedii.
Ponad 30 lat w finansach
Można się z niej dowiedzieć, że Sokal kończył Szkołę Główną Handlową (wówczas jeszcze Szkołę Główną Planowania i Statystyki). Tuż po upadku komunizmu postanowił spróbować swoich sił w biznesie, co zaowocowało dwuletnią przygodą z własną firmą i dwuletnią pracą w firmie konsultingowej. Dopiero od 1994 r. zaczyna się kariera Sokala w bankowości i finansach.
Ścieżka prowadzi przez stanowiska dyrektorskie w Kredyt Banku S.A. I jego spółce celowej, Bankowym Domu Handlowym. Potem Sokal pojawia się u brokera ubezpieczeniowego Prospector Sp. z o.o., w firmach SKK Finanse Sp. z o.o., Dyrekcja Eksploatacji Cystern Sp. z o.o., Stołeczne Przedsiebiorstwo Energetyki Cieplnej S.A. W latach 2006-2007 pojawił się w PKO BP, by wreszcie – w marciu 2007 roku – trafić do zarządu Narodowego Banku Polskiego.
Do NBP Sokal trafił za sprawą prezydenta Lecha Kaczyńskiego – i z nim oraz z PiS jest kojarzony do dziś. Nie przypadkiem zresztą, bowiem po końcu kadencji w 2013 r. szybko wrócił do gry – w 2015 r. prezydent Andrzej Duda powołał go na stanowisko doradcy społecznego oraz swojego przedstawiciela w Komisji Nadzoru Finansowego. Ledwie pół roku później poszła za tym nominacja na szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Fundacja od Kongresu 590
Jego nominacja zbiegła się z wprowadzeniem do chyboczącego się na krawędzi upadłości SKOK-u Skarbiec zarządu komisarycznego. Po raz pierwszy członek zarządu Komisji wyłamał się z jednolitego frontu – Sokal jako jedyny wstrzymał się od głosu: reszta Komisji głosowała nad wprowadzeniem do Kasy komisarza.
Szef BFG znalazł się też w radzie nadzorczej Fundacji im. Sławomira Skrzypka – ufundowanej przez obecnego szefa NBP, Adama Glapińskiego. Fundacja – jak wynika z Krajowego Rejestru Sądowego, obecnie w likwidacji – zasłynęła m.in. ze zorganizowania Kongresu 590, który adwersarze PiS nazwali „Krynicą Prawa i Sprawiedliwości”, w czytelnej analogii do Forum Ekonomicznego w Krynicy.
Gdyby patrzeć na rzekomą ofertę prezesa KNF dla Leszka Czarneckiego, może zatem zaskakiwać to, że milionerowi zaoferowano dymisję urzędnika dosyć bliskiego partii rządzącej – i zaangażowanego w niektóre z jej kluczowych inicjatyw. Z drugiej strony, trudno się dziwić: Sokal miał być zdecydowanym zwolennikiem przejęcia banków Czarneckiego przez państwo.
Banki na dobrej drodze
Bankierzy i finansiści nabrali, rzecz jasna, wody w usta. – Nie jestem biografistą (sic) pana Sokala – ucina jedna z osób, które miały okazję współpracować z szefem BFG. – Teraz nikt nie będzie na ten temat rozmawiał, mało kto z branży odważy się komentarz – ucina inny z pytanych przez nas bankowców.
Jeden z naszych rozmówców wskazuje na szereg wydarzeń z ostatnich dni, tygodni i miesięcy. – To że banki Czarneckiego przynoszą straty, nie jest tajemnicą. Natomiast widać też efekty restrukturyzacji i programów naprawczych: strata się zmniejsza, banki te były dokapitalizowane, również z prywatnych środków Czarneckiego – wylicza.
Jednocześnie jednak banki Czarneckiego walczą o przetrwanie. Dzisiejsze, już po porannej publikacji, notowania Getin Noble Bank to 52 grosze za akcję. Jeśli kurs spadnie poniżej 50 groszy, bank niechybnie wyląduje na liście ostrzeżeń GPW – kreśli scenariusz nasz rozmówca. Według niego w obecnej sytuacji może wystarczyć nieprzemyślany komentarz, żeby sprowokować ucieczkę inwestorów i klientów od GNB.
Tymczasem – jak zaznaczają finansiści – program restrukturyzacyjny banków milionera został przez KNF przyjęty i był realizowany bez większych problemów.
– Mamy dwa tygodnie do publikacji wyników. Można się było spodziewać, że III kwartał GNB zakończy albo bardzo lekką stratą, rzędu 20 mln zł, albo nawet lekkim plusem – kwituje osoba z branży. – Ciekawi mnie, dlaczego to wszystko wybuchło akurat teraz, kiedy rynek czekał na niezłe, jak na te banki, wyniki – dorzuca.
Zagadka z Aliorem
– Jeżeli Sokal jest zwolennikiem położenia Getin Banku, to nie jestem w stanie wymyślić, z jakich powodów nim został – słyszymy. – Przecież potencjalne bankructwo Getinu czy Idea Banku to potężne obciążenie dla sektora bankowego w Polsce. A przejęcie przez państwowy bank? To komu mianoby wcisnąć banki Czarneckiego? To nie są banki, którymi zająłby się Pekao S.A. czy PKO BP – twierdzi nasz rozmówca.
W grze mógłby pozostawałby jedynie Alior Bank. – Może tu tkwi źródło dziwnej sytuacji Aliora: mimo dobrej sytuacji notowania tego banku lecą na łeb na szyję – podkreśla jeden z naszych rozmówców. – Gdyby chcieć doprowadzić Getin nie do totalnego upadku, ale takiej słabości, która utorowałaby drogę do kontrolowanego przejęcia przez bank państwowy, jedynym kandydatem byłby Alior – dodaje.
Mnogość scenariuszy, jakie rysują gracze, eksperci i specjaliści z branży jest tak duża, że każdy może sobie wybrać własną prawdę. Może się okazać, że na całej awanturze stracą przede wszystkim wspomniane banki oraz ich klienci. Ale czy ktoś skorzysta?