Związkowcy z Państwowych Portów Lotniczych weszli w spór zbiorowy ze swoim pracodawcą. Domagają się wypłaty zaległych premii i zaprzestania zwalniania pracowników. Ich zdaniem, te działania to kara dla pracowników za wsparcie strajku LOT.
Żuk zauważył, że choć w pierwszych trzech kwartałach PPL wypracował 362 mln złotych zysku, to firma nie ma zamiaru wypłacić 10-procentowych nagród zapisanych w obecnym układzie zbiorowym.
W liście do prezesa PPL Mariusza Szpikowskiego, związek żąda też zaprzestania zwolnień bez zgody związkowców z powodów „niedotyczących pracownika”. W ostatnim czasie spółka wy zwolniła bowiem 25 osób, które pracowały na stanowiskach dyżurnych terminali i administratorów obiektów. Żuk alarmuje, że PPL będzie zmuszony w końcu outsourcować część zadań.
Skargi na prezesa PPL
Mariusz Szpikowski od dłuższego czasu toczy boje ze swoimi pracownikami. Wcześniej prezes PPL był oskarżany o to, że bezzasadnie zwalnia wieloletnich fachowców, a wakaty obsadza swoimi znajomymi.
– Wymiana pracowników ma być jak wymiana wody w akwarium. Nie wymienia się od razu całej, tylko najpierw 30 proc. Z czasem wszystko co stare i niedobre, eliminuje się – miał według „GW” powiedzieć podczas jednego ze spotkań z pracownikami.
Jednocześnie Marek Żuk dodawał, że podczas 2,5 roku prezesury Szpikowskiego zwolniono dyscyplinarnie tyle osób, co przez wcześniejszych kilkadziesiąt lat.