Reklama.
Greygoose Outsourcing jak wiele firm zajmujących się rekrutacją pracowników do pracy w Polsce kieruje teraz swoje oczy ku Azji. Jak pisaliśmy na początku roku w INNPoland.pl pracodawcy coraz częściej decydują się na łatanie braków kadrowych za pomocą mieszkańców Indii, Nepalu czy Bangladeszu.
Tłumy pod ambasadą
W rozmowie z "Pulsem HR" Paweł Kułaga opowiada o dużym zainteresowaniu pracą w Polsce obywateli tych krajów. Problem leży bowiem w tym, że wszyscy obsługiwani są przez jeden konsulat, który mieści się w New Delhi.
W rozmowie z "Pulsem HR" Paweł Kułaga opowiada o dużym zainteresowaniu pracą w Polsce obywateli tych krajów. Problem leży bowiem w tym, że wszyscy obsługiwani są przez jeden konsulat, który mieści się w New Delhi.
- Liczba aplikantów jest tam bardzo duża. Osobiście widziałem tłum pod ambasadą – kilkaset osób czekało, by złożyć wniosek lub odwołać się od wydanej przez organ decyzji – opowiada.
Zwraca jednocześnie uwagę na jeden problem – według jego obserwacji bardzo wiele wniosków jest przez polskich urzędników zwyczajnie odrzucanych. Kułaga opowiada, że dzieje się tak mimo że obcokrajowcy mają wojewódzkie zezwolenie na pracę i listy od pracodawcy.
– Otrzymali odmowę, ponieważ według urzędników nie udowodniono powodu przyjazdu do Polski – relacjonuje.
Kułaga opowiada też, gdzie polskie firmy powinny szukać fachowców. Wietnam ma być, według jego słów, nasycony pracownikami pracującymi w branży produkcyjnej – spawaczami czy operatorami maszyn, Filipińczycy słyną z personelu hotelowego, a Indie to zagłębie specjalistów od automotive.