
Reklama.
Prowokacja skarbówki
Przypomnijmy, że sprawa, którą żyła chyba cała Polska, zaczęła się od prowokacji w wykonaniu dwóch kontrolerek skarbowych, które odwiedziły warsztat samochodowy tuż przed zamknięciem. Kobiety chwilę wcześniej odłączyły w swoim aucie żarówkę i poprosiły niczego nieświadomego mechanika o jej wymianę.
Przypomnijmy, że sprawa, którą żyła chyba cała Polska, zaczęła się od prowokacji w wykonaniu dwóch kontrolerek skarbowych, które odwiedziły warsztat samochodowy tuż przed zamknięciem. Kobiety chwilę wcześniej odłączyły w swoim aucie żarówkę i poprosiły niczego nieświadomego mechanika o jej wymianę.
Zakład nie prowadził sprzedaży, zatem mechanik wymienił niesprawną żarówkę sięgając do prywatnego zbioru warsztatu. Zapytany o cenę miał odpowiedzieć: „da pani jakieś 10 złotych”.
Naczelniczka nie chciała odpuścić
Urzędniczki wlepiły pracownikowi mandat w wysokości 500 zł. Mechanik odmówił jego przyjęcia, więc sprawa trafiła do sądu. Ten poszedł na kompromis i w pierwszej instancji uznał winę pracownika, lecz odstąpił od wymierzenia kary. Taka była też jego decyzja za drugim razem, bowiem naczelniczka skarbówki odwołała się od wyroku.
Urzędniczki wlepiły pracownikowi mandat w wysokości 500 zł. Mechanik odmówił jego przyjęcia, więc sprawa trafiła do sądu. Ten poszedł na kompromis i w pierwszej instancji uznał winę pracownika, lecz odstąpił od wymierzenia kary. Taka była też jego decyzja za drugim razem, bowiem naczelniczka skarbówki odwołała się od wyroku.
Urząd Skarbowy jednak także wtedy nie odpuścił i po raz kolejny odwołał się od wyroku, wnosząc o grzywnę w wysokości 600 zł. Małgorzata Sipko uzasadniła tę decyzję faktem, że czyn mechanika był w znacznym stopniu szkodliwy społecznie, bo narażał Skarb Państwa na uszczuplenia podatkowe.
Jak donosi portal money.pl, upartą naczelniczkę ukarano. Decyzję o zwolnieniu Małgorzaty Sipko podjął sam dyrektor Krajowej Administracji Skarbowej.