Władze tak bardzo chcą udowodnić, że Radom jest świetnym lotniskiem, że planują przymusowe przeniesienie na nie niektórych przewoźników. Mają się tam przenieść z Okęcia, które rząd chciałby zamknąć. Wszystkiemu kibicuje szef Portów Lotniczych.
Resort infrastruktury chce różnymi wymyślnymi procedurami zmusić operatorów lotów czarterowych i tanie linie lotnicze do wyprowadzki z Okęcia na lotnisko w Radomiu. To ostatnie zostało niedawno kupione przez PP Porty Lotnicze.
Jak rząd chce przerzucić ruch na Radom?
Ministerstwo Infrastruktury wpadło na pomysł, że wykorzysta w tym celu unijne rozporządzenie o administracyjnym podziale ruchu lotniczego. Ością w gardle resortu mogą jednak stanąć unijne władze, które jedynie w wyjątkowych sytuacjach akceptują tego typu rozwiązania, pisze Dziennik.pl.
Przeciwne takiemu rozwiązaniu są także tanie linie lotnicze. Twierdzą, że dojazd do Radomia to tragedia i nikt nie zmusi ich do przeprowadzki na to lotnisko. Szef WizzAira przyznał, że jeśli jego linie zostaną wyrzucone z Okęcia, to jego samoloty będą latać z Katowic, a nie Radomia.
Co ciekawe, Mariusz Szpikowski, szefujący warszawskiemu lotnisku narzeka, że zaczyna się ono zapychać, bo już dziś obsługuje ponad 17 mln pasażerów, a maksymalnie da radę obsłużyć 22 mln osób rocznie. Jednocześnie lobbuje za przeniesieniem ruchu do Radomia a także planuje rozbudowę swojego lotniska, przed planowaną budową CPK w Baranowie, który nie wiadomo czy i kiedy powstanie.