Kilka miesięcy temu lotnisko w Radomiu, określane najgorszym lotniskiem w Polsce, dogorywało. Jednak odkąd przejęły je Polskie Porty Lotnicze zaistniała realna szansa, że zaawansowane plany inwestycyjne tchną nowe życie w upadający port. Co do planów pojawiają się jednak poważne obiekcje - „ratowanie trupa” może pociągnąć na dno inne lotniska.
PPL , do których należy Lotnisko Chopina, port lotniczy w Zielonej Górze, a także część udziałów lotniska w podwarszawskim Modlinie, od 13 października są oficjalnie nowym właścicielem lotniska w Radomiu.
Przejęcie bankrutującego radomskiego portu państwowe przedsiębiorstwo wyjaśnia pragnieniem odciążenia Lotniska Chopina, które nie nadąża z obsługą wciąż wzrastającego ruchu lotniczego. Wymaga to jednak sporych nakładów finansowych - w pierwszym etapie rozbudowy radomskiego portu 425 mln zł, a w następnych - nawet kolejnych 400 mln.
Radom pociągnie na dno Łódź i Lublin
Jak podaje portal next.gazeta.pl, jest mnóstwo wątpliwości, czy wpompowywanie takich kwot w tę inwestycję jest sensowne. Jedną z poważniejszych obiekcji ekspertów jest fakt, że rozwój radomskiego lotniska może doprowadzić do upadłości lotniska w Łodzi i Lublinie, bo zabierze stamtąd ruch.
Radomska inwestycja to zagrożenie również dla Modlina.
– Modlin to lotnisko stworzone tylko dla linii niskokosztowych, Radom ma być taki sam. Cztery lotniska na Mazowszu [Lotnisko Chopina, Modlin, Radom, Centralny Port Komunikacyjny - red.] nie przetrwają, któreś trzeba będzie zamknąć – dodaje w rozmowie z portalem Marcin Danił, wiceprezes lotniska w Modlinie.
Niedoszacowany kosztorys
Ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński ma również zastrzeżenia co do szacowanych kosztów inwestycji. Według niego kosztorys nie zamknie się w kwocie miliarda złotych - lotnisko wymaga infrastruktury naprowadzania, nowych płyt postojowych, rękawów, dróg kołowania.
– To jest ratowanie trupa, a poza tym to są wątpliwe sukcesy polityczne. Pieniądze będą wydawane niepotrzebnie – mówi serwisowi.