Niemcy są zdziwieni, bo do tej pory w Polsce mogli sprzedać praktycznie każdy używany samochód. Ten trend odchodzi w zapomnienie, bo Polacy odwracają się od diesli i nie chcą już ich sprowadzać, nawet jeśli „niemiecki stomatolog jeździł nim tylko do kościoła”.
Jeszcze niedawno polscy kierowcy z radością wykupywali każde używane auto z niemieckiego rynku. Niemcy aktualnie bardzo chętnie pozbywają się swoich aut z silnikami diesla i liczyli na chłonność naszego rynku. A jest ona niesamowita, bo do Polski sprowadza się kilkaset tysięcy aut rocznie. 70 procent z nich pochodzi właśnie z Niemiec.
Aż 40 proc. z 850-tysięcznej armady aut sprowadzonych w zeszłym roku do naszego kraju miało właśnie taki silnik. Trzy na cztery z tych aut wyprodukowano przed 2011 rokiem, czyli nie miały nawet słynnego DPF – filtra cząstek stałych.
Czemu już nie kochamy diesli?
Powodów jest zapewne kilka. Sprowadzone wiele lat temu volkswageny i mercedesy kończą już swój żywot. A nowe są bardziej skomplikowane, mają choćby filtry DPF – drogie i wymagające odpowiedniej dbałości. Wycięcie filtra może oznaczać spory mandat i problemy z przeglądami, więc wiele osób nie chce już ryzykować.
Na dodatek zdrożał olej napędowy i taniej jest jeździć na benzynie. A Polacy umieją liczyć, więc diesle gwałtownie tracą na popularności.
Niemiecki dziennikarz stawia tezę, że chodzi również o ekologię. Niewykluczone, ale ważniejsza wydaje się jednak ekonomia.