Wiele osób znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej rozważa ogłoszenie upadłości konsumenckiej. To może być dobre rozwiązanie – ale źle zastosowane może wpędzić zadłużoną osobę w jeszcze większe kłopoty.
Upadłość konsumencka w praktyce niewiele się różni od działań komornika – i tu, i tam tracisz sporą część majątku. O ile oczywiście jeszcze coś masz. Zupełnie inny jest jednak cel działania syndyka, zajmującego się upadłością i komornika, ściągającego pieniądze dla wierzycieli.
Zadaniem komornika jest odebranie wszystkiego, co ma jakąś wartość, spieniężenie tego i zwrot pieniędzy wierzycielom. Nie musi się przy tym specjalnie przejmować sytuacją dłużnika. Tymczasem syndyk zajmujący się upadłością, ma zupełnie inny cel. To „wyczyszczenie” sytuacji finansowej dłużnika, nawet kosztem wierzycieli.
Kto orzeka upadłość?
To zadanie sądu, który działa na wniosek samej osoby, która chciałaby ogłosić upadłość lub na wniosek wierzyciela. Sąd stwierdza, że dłużnik nie ma szans na spłatę swoich zobowiązań. Przez tę decyzję osoba zadłużona traci wszystko, co ma cennego, ale jednocześnie może w pewien sposób zacząć życie od nowa.
Dzięki pewnego rodzaju ochronie nie wyląduje pod przysłowiowym lub realnym mostem, nikt nie odbierze jej środków do życia.
Wniosek o upadłość składa się do sądu. Nie jest to skomplikowane, wniosek należy uzupełnić opłatą w wysokości 30 złotych. Jednak wiele osób radzi, by zlecić to zadanie wyspecjalizowanej kancelarii. Dlaczego? O tym za chwilę.
Sąd w postępowaniu decyduje czy i które długi można umorzyć oraz ustala plan spłaty pozostałych. Może też zdecydować o sprzedaży mienia dłużnika – na przykład domu, mieszkania czy samochodu. Jeśli sąd pozbawi nas nieruchomości, i tak dostaniemy pieniądze na 2 lata wynajmu mieszkania w naszym mieście. Nikt nie zabierze nam też samochodu, dzięki któremu jesteśmy w stanie zarabiać.
Umorzenie dotyczy całości lub części długów konsumenta, których nie jest, ani nie będzie w stanie zapłacić. Należy jednak pamiętać, że dotyczy to tylko i wyłącznie należności, które powstały przed dniem ogłoszenia upadłości.
Wraz z wydaniem stosownego postanowienia majątek upadłego staje się tzw. masą upadłościową, którą zarządza syndyk. Jej składniki zostają spieniężone, a wierzyciele uzyskują częściowy zwrot przysługujących im wierzytelności. W sytuacji, gdy upadły nie posiada żadnego majątku, etap ten jest pomijany.
Co robi syndyk?
Syndyk zajmuje się takim zarządzaniem resztkami naszego majątku, by jak najszybciej upłynnić to, co ma wartość i zamknąć sprawę. W praktyce syndycy są często przeładowani zadaniami, bo prowadzą też sprawy firm i zdarzają im się opóźnienia. W takim przypadku należy bezzwłocznie powiadamiać sąd, bo zwłoka nie leży w interesie dłużnika.
Warunkiem sine qua non postępowania upadłościowego jest pełna współpraca z syndykiem. Nie można przed nim ukrywać żadnych składników majątku czy wynagrodzenia. Również tuż przez złożeniem wniosku o upadłość nie wolno podejmować kroków mających zabezpieczyć nasz majątek – typu przepisywanie czegoś na rodzinę, wprowadzanie rozdzielności majątkowej z małżonkiem etc.
Złamanie tych zasad uniemożliwi przeprowadzenie upadłości i zablokuje ją na kolejne 10 lat.
Rażące niedbalstwo
Sąd może się też nie zgodzić na prowadzenie postępowania upadłościowego, jeśli uzna, że dłużnik umyślnie doprowadził do swojej niewypłacalności lub powiększył jej stopień albo zrobił to „wskutek rażącego niedbalstwa. Chodzi o sytuację, w której dłużnik brał kredyty wiedząc, że nie da rady ich spłacić, ewidentnie żył ponad stan itp.