Pięć milionów Włochów od pierwszego kwietnia dostanie 780 euro miesięcznie. Włoski rząd właśnie opublikował dekret, który wprowadzi tę zmianę w prawie. Ekspert w rozmowie z INNPoland.pl ocenia, czy pomysł mogą skopiować nasi rządzący.
Pomysł ten był sztandarową obietnicą partii Ruch Pięć Gwiazd. W poprzednich wyborach zdobyła ona większość we włoskim parlamencie.
Program ten ma jednak kilka ograniczeń. Osoba, która chce z niego skorzystać, będzie musiała zarejestrować się w urzędzie pracy i przyjąć jedną z trzech zaproponowanych jej ofert. Warunek ten nie dotyczy osób starszych niż 65 lat. Pomoc ma też dotyczyć obcokrajowców przebywających legalnie we Włoszech dłużej niż 10 lat.
Włosi nie dostaną pieniędzy do ręki
Jak donosi agencja Reuters, premier Włoch zapowiedział, że Włosi nie dostaną gotówki do ręki. Dostaną specjalne karty przedpłacone, z których będą mogli skorzystać we włoskich sklepach. – Dzięki temu możliwe będzie napędzenie handlu i gospodarki – tłumaczy szef rządu.
Rozwiązanie to ma pozwolić na ograniczenie biedy w wielu regionach Włoch i danie najbiedniejszym mieszkańcom możliwości spokojnego szukania pracy.
– Jest to z jednej strony rodzaj pakietu mającego stymulować gospodarkę, a z drugiej strony pomoc w trudnej sytuacji rzeszy osób bezrobotnych – wyjaśnia w rozmowie z INNPoland.pl Piotr Arak, Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Należy pamiętać, że stopa bezrobocia na Półwyspie Apenińskim jest trzecia najwyższa w całej Unii Europejskiej i przekracza poziom 10 proc. – dodaje.
Finowie nie chcą rozdawać pieniędzy za darmo
Z podobnych założeń wyszła kilka miesięcy temu Finlandia. Spośród bezrobotnych mieszkańców tego kraju w wieku 25-58 lat wybrano losowo 2 tys. osób, które co miesiąc otrzymywały od państwa 560 euro bezwarunkowego dochodu podstawowego.
W Polsce też się uda?
Polska też rozdaje pieniądze. Wymienić trzeba chociażby program 500 plus, który zakłada przekazanie za każde drugie i kolejne dziecko w rodzinie kwoty 500 złotych. Rodzice dostali także 300 złotych "na wyprawkę" we wrześniu.
Czy możemy zatem założyć, że kolejnym krokiem będzie wprowadzenie powszechnego dochodu dla wszystkich mieszkańców? Piotr Arak studzi oczekiwania.
– Warunki w Polsce są z kolei zgoła inne, bo sytuacja na rodzimym rynku pracy charakteryzuje się raczej trudnościami z pozyskaniem odpowiednich kandydatów do pracy, a bezrobocie jest na historycznych minimach – tłumaczy Arak. – Nie można jednak zakładać, że w polskich warunkach dochód gwarantowany nigdy się nie pojawi. Zwykle jego wdrożenie łączone jest z procesem automatyzacji pracy i ryzyka powstawania masowego bezrobocia technologicznego – dodaje.
A gdyby rządzący chcieli w ten sposób kupić głosy, niezależnie od ekonomicznego kosztu? Zdaniem Araka oznaczałoby to konieczność przemodelowania budżetu. – Wprowadzenie dochodu gwarantowanego to duże i sztywne obciążenie budżetu państwa, dlatego jego wprowadzenie wymagałoby audytu innych wydatków – mówi.
Włochy będą miały problem z długiem publicznym?
Według szacunków, z włoskiego programu ma skorzystać 700 tys. rodzin. Ma on w tym roku kosztować 7 miliardów euro. I te pieniądze są kością niezgody z partiami opozycyjnymi. Zdaniem tych ostatnich, może to zwiększyć włoski dług publiczny - w tej chwili wynoszący 130 proc. PKB.
Piotr Arak dodaje, że możliwe jest, że włoski pomysł pobudzi gospodarkę. – Należy podkreślić, że jest to jedno z narzędzi pomagających walczyć z ubóstwem i rozwarstwieniem społecznych, co długoterminowo jest z korzyścią dla gospodarki – wyjaśnia.
– Wprowadzenie dochodu gwarantowanego może skokowo wpływać na podniesienie stawek płacowych, ale co za tym idzie przekładać się również na wyższą inflację – tłumaczy.
Dług publiczny to również zmartwienie Komisji Europejskiej. Odrzuciła ona pierwotny projekt budżetu Włoch, właśnie ze względu na zbyt wysoki deficyt. Już w tej chwili przedstawiciele KE zapowiadają, że będą przyglądać się jak wyglądają finanse Włoch.