W ostatniej chwili rząd odrzucił projekt ustawy, która premiowała patriarchalny model rodziny. Zgodnie z zaproponowanymi w projekcie przepisami o „rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym” kobiety, które wychowywały przynajmniej czwórkę dzieci, zdobywają prawo do emerytury minimalnej. Propozycja nie przewidywała sytuacji, w której wychowywaniem dzieci mógłby zajmować się mężczyzna.
Pomysł na emeryturę minimalną – która miałaby przysługiwać rodzicom, wychowującym przynajmniej czwórkę dzieci, bez względu na to, czy podjęły kiedykolwiek w życiu pracę – krąży po politycznych kuluarach od roku. W końcu przyoblekł się w formę projektu o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym, który miał we wtorek trafić w ręce rządu – pisze „Gazeta Wyborcza”.
W tej postaci, jaka znalazła się w rękach ministrów, emerytura „matczyna” mogłaby zostać przyznana jedynie matkom. Świadczenie mogłoby zostać przyznane ojcu w wyjątkowych sytuacjach – kiedy owdowieje lub kiedy kobieta opuści rodzinę.
Patriarchalny system wzorców
Oczywiście, takie przypadki są jednostkowe. Natomiast istotna jest dysproporcja: w związkach, w których to kobieta ma dobrą pracę i uzgadnia ze swoim mężem czy partnerem, że to on zajmie się domem – mężczyźnie świadczenie nie będzie przysługiwać. W sytuacjach odwrotnych – kobieta świadczenie otrzyma. W związkach, w których partnerzy zarabiają mniej więcej porównywalnie – wybór wydaje się być oczywisty, przynajmniej z ekonomicznego punktu widzenia.
„Ma być patriarchalny, konserwatywny i tradycyjny system zachowań i wzorców. Ktoś, kto się do niego nie stosuje, musi się liczyć z konsekwencjami – w tym przypadku finansowymi” – pisze „GW”.
Dziennik odrzuca tłumaczenie, że adresatami przepisów są dzisiejsi emeryci, którzy wychowywali dzieci „w innych czasach”, gdy model patriarchalny był powszechny. Ustawa – jeśli ostatecznie zostanie przeforsowana – będzie bowiem obowiązywać nie przez kilka lat, tylko została zaprojektowana na kolejne dekady.