
Reklama.
Plan powstawał niemal od chwili, kiedy PiS wygrała wybory. Jak podaje PAP, dokument jest już gotowy i ma trafić do konsultacji, które potrwają... zaledwie miesiąc. – Nad tym materiałem trzeba debatować przez długie miesiące. To jeden z najważniejszych dokumentów w państwie, który dotyka istotnych kwestii energetycznych u gospodarczych – skwitował w rozmowie z money.pl były minister gospodarki Janusz Steinhoff.
Elektrownia i stacje ładowania prądem
Rzeczywiście, plan w gruncie rzeczy definiuje, co będzie się działo w polskiej energetyce przez wiele kolejnych lat. Kluczowy będzie węgiel i choć jego udział wśród źródeł energii będzie stopniowo spadał, to będzie to spadek nieznaczny – „na początek” z 77 obecnie do 60 proc. w 2030 r. Jednocześnie udział OZE ma wzrosnąć z 14 do 21 proc. W obu przypadkach tempo zmian jest znacznie mniejsze niż to, jakiego chciałaby Bruksela.
Rzeczywiście, plan w gruncie rzeczy definiuje, co będzie się działo w polskiej energetyce przez wiele kolejnych lat. Kluczowy będzie węgiel i choć jego udział wśród źródeł energii będzie stopniowo spadał, to będzie to spadek nieznaczny – „na początek” z 77 obecnie do 60 proc. w 2030 r. Jednocześnie udział OZE ma wzrosnąć z 14 do 21 proc. W obu przypadkach tempo zmian jest znacznie mniejsze niż to, jakiego chciałaby Bruksela.
Plan obejmuje ambitniejsze cele. W 2033 r. miałby ruszyć pierwszy blok pierwszej polskiej elektrowni jądrowej (i pięć kolejnych do 2043 r.). W nieco krótszym okresie – do 2030 r. – ruszyłoby 6 tys. stacji ładowania aut elektrycznych i 400 punktów dużej mocy ładowania. Do tego infrastruktura tankowania gazu CNG i LNG. W ciągu dekady emisja CO2 miałaby zostać zredukowana o jedną trzecią.