W maju Porty Lotnicze podpisały umowę na ponad 700 mln złotych na wynajem powierzchni na lotnisku. Umowa miała być pilotowana przez CBA pod kątem przejrzystości wyboru najemcy. Okazuje się, że CBA nie rozpoczęło takiej procedury. A PPL oskarżana jest o ustawienie przetargu.
W maju 2018 roku Polskie Porty Lotnicze podpisały umowę z firmą Baltona na wynajem części powierzchni na warszawskim lotnisku Okęcie. Dziewięcioletnia umowa miała wartość 710 mln zł. Wybór najemcy wywołał jednak duże kontrowersje - pisze Business Insider.
Wszystko przez zarzuty firmy Lagardere, która twierdzi, że Porty ujawniły ich ofertę Baltonie. Dzięki temu mogła ona przygotować swoją ofertę sporo taniej. Postępowanie nazywa też "farsą". PPL odpowiada, że Lagardere jest rozgoryczona przegraną, a oferta Baltony była po prostu lepsza. Sprawa wylądowała w sądzie, a Porty Lotnicze zastanawiały się nad pozwem o zniesławienie.
Baltona zrzekła się roszczeń wobec PPL
Sprawa jest o tyle problematyczna, że jednym z elementów umowy było zrzeczenie się przez właściciela Baltony roszczeń wobec PPL. Jak jednak informowało Okęcie w oficjalnym komunikacie, PPL "zwrócił się do Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów o zgodę na prowadzenie negocjacji także z Baltoną pod warunkiem zakończenia sporu i wycofania roszczeń ze strony tego podmiotu w przypadku, gdyby oferta Baltony okazałaby się najlepsza uwzględniając jedynie oferowane stawki najmu".
Jednym z argumentów Portów, który miał zamknąć sprawę, był fakt objęcia przetargu tzw. formalną tarczą antykorupcyjną CBA. W praktyce taka tarcza jest procedurą, która ma zapobiec nieprawidłowościom w zamówieniach publicznych. Służby współpracują z zamawiającym i mają dostęp do całej dokumentacji.
Formalnie ochrony CBA nie było
Jak donosi Business Insider, formalnie takiej tarczy jednak nie było. Jak wyjaśnia serwisowi rzecznik CBA, transakcja znajdowała się w obszarze zainteresowania służb.
– Fakt nieobjęcia formalną procedurą tzw. tarczy antykorupcyjnej nie oznacza, że takie spółki nie pozostają w naszym zainteresowaniu. Biuro podejmuje w tym zakresie odpowiednie przedsięwzięcia i działania – o szczegółach i sposobach nie informujemy – mówi rzecznik cytowany przez serwis.
Prezes PPL komentuje z kolei w rozmowie z serwisem, że choć cały proces nie musiał mieć formalnych procedur, to jednak był sprawdzany przez oficerów biura i nie ma żadnych obaw, że mogło dojść do jakichkolwiek nieprawidłowości.
Porty lotnicze w sporze z pracownikami
To nie jedyny problem Portów Lotniczych. Mariusz Szpikowski, prezes Państwowych Portów Lotniczych, oskarżany jest o zwalnianie wieloletnich fachowców, a luki po nich wypełniać ma swoimi znajomymi. Pracownicy PPL składają skargi o mobbing i pozywają go o bezpodstawne zwolnienia.
W spór zbiorowy z firmą weszli także związkowcy. Domagają się wypłaty zaległych premii i zaprzestania zwalniania pracowników. Ich zdaniem, te działania to kara dla pracowników za wsparcie strajku LOT.