Obowiązek dostawy części zamiennych przez 7 lat od zakończenia produkcji modelu oraz dostarczenie ich w ciągu 15 dni od zamówienia - takie przepisy mają wejść w Unii Europejskiej w 2021 roku. Mają one sprawić, że będziemy dłużej korzystać z zakupionego przez nas sprzętu.
“Po raz pierwszy producenci będą zobligowani do uczynienia produktów łatwiejszymi w naprawie oraz długowiecznymi” - czytamy na stronie Europejskiego Biura Środowiska, sieci zrzeszającej organizacje zajmujące się ochroną środowiska w całej Europie.
Przepisy mają wejść w życie już w kwietniu 2021 roku w całej Unii Europejskiej. Producenci m.in. będą musieli zagwarantować dostępność części zamiennych przez 7 lat (a w przypadku pralek nawet 10 lat) od zakończenia produkcji modelu. Jeśli zgłosimy się po część do producenta, będzie on musiał ją dostarczyć w ciągu 15 dni. Dzięki temu naprawa sprzętu ma stać się znacznie łatwiejsza.
– W Stanach i Europie ludzie domagają się prawa do naprawiania posiadanych przez nich rzeczy, ponieważ mają dość produktów, które zaprojektowane są by przedwcześnie się zepsuć. Pozwolenie konsumentom na naprawę i ponowne użycie elektroniki jest po prostu zdroworozsądkowe – mówi Chloe Fayole z konsumenckiej organizacji ECOS.
Organizacje zajmujące się ochroną środowiska alarmują, że konieczne jest, by konsumenci mogli długo korzystać z zakupionego sprzętu. Jak czytamy w raporcie NIK z 2017 roku zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny ze względu na możliwą zawartość niebezpiecznych substancji stanowi ogromne zagrożenie dla środowiska naturalnego.
Nie wszystkie naprawy zrobisz w domu
Unijne przepisy precyzują, że nie wszystkie naprawy będą mogły być wykonane w domowym zaciszu. Tymi bardziej skomplikowanymi zajmą się profesjonalne serwisy. Chodzi tutaj na przykład o wymianę termostatu w lodówce czy pompy w zmywarce. Użytkownik z ulicy nie dostanie takich części.
To rozwiązanie jest krytykowane przez część organizacji ekologicznych - ich zdaniem może to ograniczyć rolę małych warsztatów, zwłaszcza tych w mniejszych miejscowościach. Im mniej warsztatów, tym cena usługi może być wyższa, co może mieć wpływ na konsumentów, którzy zrezygnują z naprawiania sprzętu.
Przedstawiciele producentów wskazują na osiągnięty kompromis rozwiązania. – Kwestia bezpieczeństwa użytkowania jest dla nas najważniejsza. Gwarantuje to fachowa naprawa wraz z gwarancją odpowiedzialności za taką usługę. Zwracam jednak uwagę, że dostępność części zamiennych to tylko jedna z kilkunastu istotnych zmian, które będziemy musieli wdrożyć w najbliższych latach w związku z nowymi wymogami ekoprojektowania. Dla nas do duże wyzwanie – wyjaśnia Radosław Maj z APPLiA Polska, związku pracodawców AGD.
Użytkownicy: sprzęt jest postarzany
Jeśli przejrzeć internetowe fora dotyczące sprzętu elektronicznego, to użytkownicy coraz częściej dzielą się informacjami, że ich sprzęty mają coraz krótszą żywotność. Bardzo często pojawia się zwrot “planowe postarzanie sprzętu”.
– Po roku użytkowania pękła budowa mojego laptopa, przy zawiasach, od otwierania i zamykania klapy – czytamy na forach poświęconych elektronice użytkowej. – Gwarancja niby na dwa lata, ale serwis twierdzi, że tego nie obejmuje. Niestety, musiałem naprawić na własną rękę. Gdy zajrzałem do środka, to zdziwiłem się, że to wytrzymało nawet ten jeden rok. Złodziejstwo w biały dzień – pomstuje internauta.
Planowe postarzanie miałoby ich zdaniem być praktyką, która polega na takim projektowaniu sprzętu, by popsuł się on zaraz po gwarancji. Dzięki temu użytkownik będzie musiał regularnie wymieniać sprzęt na nowy i nakręcać tym samym biznes. Ponadto kampanie reklamowe przekonują nas, by regularnie kupować nowe rzeczy, które mają być po prostu lepsze niż to, co wyprodukowano kilka lat temu.
Producenci: zależy nam na wypuszczaniu dobrego sprzętu
Jednak producenci sprzętu elektronicznego nie zgadzają się z takim postawieniem sprawy – Problem nie polega na tym, że producentom zależy tylko na wypuszczaniu na rynek nowego sprzętu i że to, co z nim dalej się z nim dzieje, ich już nie interesuje – mówi Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska.
– Wręcz przeciwnie. Bo to, jak i ile czasu konsumentowi służy dane urządzenie, wpływa przecież na renomę marki – tłumaczy ekspert.
Na forach pojawiają się też głosy, że sama naprawa stała się znacznie trudniejsza. Użytkownicy wskazują, że niektórych urządzeń nie da się otworzyć w łatwy sposób, a nawet jeśli uda się je otworzyć, to nie mają one łatwo wymienialnych części.
– Urządzenia są po prostu bardziej zaawansowane technologicznie, ale jednocześnie potrafią same diagnozować awarie, czy nawet poinformować producenta o awarii i wezwać serwis – mówi Radosław Maj. – To oznacza nie trudniejszą, ale łatwiejszą i szybszą naprawę – twierdzi.
– W przypadku AGD większość producentów nie tylko dopuszcza, ale nawet szczegółowo opisuje szereg czynności dotyczących podstawowej naprawy sprzętu, które może przeprowadzić zwykły użytkownik nieposiadający specjalistycznej wiedzy. To np. regularne wymienianie lub czyszczenie filtrów czy odkamienianie. Takie wskazówki znajdziemy w instrukcjach obsługi – wyjaśnia Maj.
Zmowa producentów to teoria spiskowa
Użytkownicy coraz częściej przekonani są także o tym, że kupowany przez nich sprzęt jest znacznie mniej trwały niż ten produkowany za czasów ich rodziców. Przykładem niech będzie australijskie małżeństwo, które niedawno wystawiło na aukcję sześćdziesięcioletni sprzęt AGD. Działający.
– Procent usterkowości renomowanych produktów się nie zwiększył – mówi Maj. – Mamy w domach kilkakrotnie więcej sprzętu elektrycznego i elektronicznego niż 30 lat temu (obecnie ok. 30 sztuk) i stąd owe powszechne mniemanie, że „ciągle coś się psuje” – uważa.
– Fakt, że nie wszystko da się naprawić, nie wynika ze złej woli producentów, czy też - bo pojawiają się też spiskowe teorie - jakiejś ich zmowie, ale z coraz bardziej zaawansowanej technologii – dodaje Michał Kanownik.
Uda się zmniejszyć liczbę odpadów?
Coraz większa liczba domowych urządzeń oznacza też coraz większe ilości odpadów. Producenci chwalą się, że robią wszystko, by działać z korzyścią dla środowiska.
– Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że dobro środowiska leży na sercu wszystkich wiodących na rynku producentom, którzy skrupulatnie wykonują obowiązujące już w całej Unii bardzo restrykcyjne przepisy środowiskowe – twierdzi Michał Kanownik.
O konkretach mówi zaś Radosław Maj. – Nasza branża zainwestowała ponad 500 mln zł w system recyklingu w Polsce. W rezultacie dzisiaj procesowi odzysku i recyklingu poddawanych jest ponad 90 proc. zebranego zużytego sprzętu, to ok. 150 tys. ton rocznie – wylicza.