
Reklama.
Na feralny – dla PiS – efekt składają się rozmaite czynniki. Z jednej strony niedzielny zakaz handlu wydaje się mieć więcej przeciwników niż zwolenników, jak już pisaliśmy w INNPoland.pl. Na dodatek, projekt był pomyślany jako wsparcie pracowników dużych sieci handlowych oraz drobnych przedsiębiorców, prowadzących lokalne sklepiki. Pierwszym znacząco nie pomógł, za to sklepy tych drugich ciągnie ku przepaści.
11 tysięcy placówek mniej
W ostatnim roku zniknęło z rynku 11 tysięcy placówek – przypomina WEI. – Szczególnie dramatyczna jest sytuacja finansowa osiedlowych sklepów warzywnych, księgarni, sklepów obuwniczych – wskazuje portal Wiadomości Handlowe. Przybywa padających firm handlowych, z hurtowniami na czele. Potrzeba byłoby nawet kilkunastu lat, by zrównoważyć spustoszenie na rynku, jakie dokonało się w ciągu ostatniego roku.
W ostatnim roku zniknęło z rynku 11 tysięcy placówek – przypomina WEI. – Szczególnie dramatyczna jest sytuacja finansowa osiedlowych sklepów warzywnych, księgarni, sklepów obuwniczych – wskazuje portal Wiadomości Handlowe. Przybywa padających firm handlowych, z hurtowniami na czele. Potrzeba byłoby nawet kilkunastu lat, by zrównoważyć spustoszenie na rynku, jakie dokonało się w ciągu ostatniego roku.
WEI podsuwa rządzącym własne recepty – natychmiastowe wycofanie się z zakazu handlu, negocjacje z przedstawicielami branży handlowej o znoszeniu kolejnych barier rynkowych, czy wpisanie – zamiast zakazów – do Kodeksu Pracy założenia, że każdy etatowy pracownik ma zagwarantowane dwie wolne niedziele w miesiącu.