Z dolnośląskiego oddziału PCK zniknęło 46 ton darów dla najuboższych. Według świadka miała się ona odnaleźć na wiecu wyborczym PiS - partii której politycy kierowali oddziałem. Podczas ich zarządu z oddziału wyprowadzono także ponad milion złotych.
O śledztwie w sprawie nieprawidłowości w dolnośląskim PCK informuje Gazeta Wyborcza.Jak wynika z jego ustaleń grupa pracowników PCK, kierowana przez Jerzego G., sejmikowego radnego PiS poprzedniej kadencji oraz współpracownika minister edukacji, Anny Zalewskiej, miała kraść używaną odzież z kontenerów.
Pieniądze z PCK poszły na kampanię wyborczą?
Pieniądze ze sprzedaży odzieży pracownicy PCK zamiast dla biednych, mieli zachowywać dla siebie. Według relacji świadków i podejrzanych pieniądze miały wspierać kampanie wyborczą polityków PiS. Z kilkorga podejrzanych zarzuty usłyszał tylko Jerzy G., obecnie przebywający na wolności po kilkumiesięcznym areszcie.
46 ton żywności odnalazło się na wiecu wyborczym
Prowadzone śledztwo obejmie także wątek gospodarowania żywnością przez dolnośląski oddział. Jak twierdzą śledczy, z oddziału znikło w niewyjaśnionych okolicznościach również 46 ton przekazanej Czerwonemu Krzyżowi żywności.
Jeden z zeznających w śledztwie byłych pracowników PCK, zeznał "Wyborczej", że żywność ta została rozdana podczas kampanii jednego z polityków PiS. Przyszli wyborcy mieli dostawać paczki żywnościowe oraz duże ilości jabłek. Owoce miały trafić w okolice Trzebnicy i Milicza.
W tym regionie rozdawaniem owoców chwalił się poseł PiS. W rozliczeniu kosztów kampanii, które przedstawił w Państwowej Komisji Wyborczej, jest faktura za zakup jedynie 26 kg tych owoców. Na kwotę 46,68 zł.