Porównania do małp, śmieci i papieru toaletowego, epitety typu „odpad medyczny”, „zło konieczne” – z raportu dotyczącego outsourcingu usług w szpitalach wyłania się dramatyczny obrazek. Pracownicy, w większości kobiety, których zatrudniono w placówkach do usług takich jak sprzątanie, codziennie przechodzą gehennę.
Raport Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle'a został zatytułowany niepozornie – „Outsourcing usług niemedycznych w szpitalach publicznych”. Kto jednak oczekuje garści liczb i statystyk dotyczących większej czy mniejszej opłacalności outsourcingowania usług w służbie zdrowia, będzie mocno zaskoczony. Opracowaniu bliżej do dramatu obyczajowego niż analizy ekonomicznej.
Eksperci Ośrodka przeprowadzili wywiady ze 116 osobami sprzątającymi w szpitalach. Na ich codzienność składają się obelgi, poniżanie, przemęczenie, ustawiczny stres – a za to wszystko najniższa możliwa pensja. Bo na okrasę „panie sprzątające” dostają w olbrzymiej większości przypadków 2100 zł brutto.
Dać małpie banana
– Wystarczy dać małpie banana, i też posprząta – usłyszała jedna z rozmówczyń autorów raportu. Inne porównywano do papieru toaletowego czy śmieci. – Musiałam iść do psychiatry, jak mnie „oddali” firmie prywatnej – wspomina salowa z Siedlec. – Kiedyś byłyśmy traktowane jak ktoś, a dziś traktuje się nas jak coś – dorzuca inna, cytowana przez portal Puls HR.
Analitycy rynku pracy, którzy oceniali raport ośrodka na stronach tego portalu, podkreślają, że nie można zrzucać odpowiedzialności za patologię na formę zatrudnienia – czyli outsourcing sam w sobie. Ale już autorka badania, Katarzyna Duda, jest innego zdania. – Dla mnie jedynym sposobem poprawy sytuacji tych pracowników jest zatrudnienie ich bezpośrednio w firmie, dla której świadczą swoje usługi – kwituje.