O Dyrektor Komunikacji i Promocji NBP Martynie Wojciechowskiej zrobiło się głośno w kontekście ekstremalnie wysokich zarobków. Bliska współpracownica Adama Glapińskiego, prezesa NBP, miała zarabiać ok. 65 tys. zł miesięcznie. Szacunki okazały się nieco przesadzone - zgodnie z właśnie opublikowaną listą wynagrodzeń kadry kierowniczej NBP, comiesięczne zarobki Wojciechowskiej w 2018 r. wynosiły 49 563 zł brutto. Jednak nie zapominajmy, że Wojciechowska miała dodatkowe źródła zarobku.
Zawrotna kariera Wojciechowskiej
Martyna Wojciechowska z wykształcenia jest rusycystką, zaocznie studiowała również reklamę. Wieloletnia znajomość z prezesem Narodowego Banku Polskiego sprawiła, że jej kariera wraz z „dobrą zmianą” nabrała zawrotnego tempa.
Od 2016 r. Wojciechowska pełni funkcję Dyrektor Komunikacji i Promocji NBP, jest również uważana za najbardziej zaufaną współpracowniczkę Glapińskiego. Według szacunków „Gazety Wyborczej” na podstawie oświadczeń majątkowych kobiety, stanowisko szefowej Departamentu Komunikacji miało przynieść jej bajońskie zarobki. Dyrektorka miała zarabiać nawet 65 tys. zł miesięcznie.
Ta kwota sprawiała, że na jej tle prezydent Andrzej Duda ze swoimi zarobkami to ubogi krewny - jego roczna pensja to ok. 240 tys. zł (20 tys. zł miesięcznie). Mniej od rusycystki z NBP zarabiać miała również premier Wielkiej Brytanii, prezydent Francji czy prezydent Rosji, o czym pisał Rafał Badowski z naTemat.pl.
Kompetencje pani dyrektor
Wątpliwości budziły również kompetencje Wojciechowskiej. – Kandydaci [na podobne stanowisko, przyp. red.] powinni się legitymować co najmniej 10-15 letnim doświadczeniem zawodowym, do tego ok. 10-letnim doświadczeniem w obszarze komunikacyjno-PR-owym oraz kilkuletnim doświadczeniem w zarządzaniu zespołem – tłumaczył w rozmowie z Konradem Bagińskim z INNPoland.pl Piotr Gliński z CTER, firmie executive search.
Eksperci zwracali również uwagę, że nawet gdyby Wojciechowska miała podobne kompetencje, na swoim stanowisku powinna zarabiać o połowę mniej.
Jawność zarobków w NBP
W wyniku podpisania przez prezydenta ustawy o jawności wynagrodzeń banku centralnego wyszło na jaw, że zarobki Wojciechowskiej są o wiele niższe - kobieta w 2018 r. miesięcznie zarabiała „zaledwie” 49 563 zł brutto, wliczając w to nagrody i bonusy.
To najwyższa pensja na dyrektorskim stanowisku w NBP. Wojciechowska zarabia więcej nawet niż Dyrektor Departamentu Prawnego, który na swoim stanowisku w 2018 r. wyciągał 47 331 zł brutto miesięcznie. Jednak nie zapominajmy, że współpracowniczka Glapińskiego miała również atrakcyjny dodatek do pensji.
Jak donosił portal OKO.press, Wojciechowska została oddelegowana przez prezesa NBP do rady Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jako przedstawicielka NBP za zasiadanie w zacnym gronie kobieta dostaje stałe wynagrodzenie w wysokości 4 404 zł i maksymalnie 6 606 zł za udział w posiedzeniach. Zaś według sprawozdania BFG, Wojciechowska jest wyjątkowo pilna i spotkań nie opuszcza.
Bajońska pensja potwierdzona
Podsumowując wszystkie źródła dochodów Wojciechowskiej - 60 573 zł brutto - kwota nie odbiega tak daleko od szacunków „Wyborczej”. Sprawą zarobków kobiety zajęło się nawet Centralne Biuro Antykorupcyjne, które analizuje oświadczenia majątkowe pani dyrektor. Wojciechowska bowiem oświadczeniu za 2015 roku jako sumę zarobków wpisała 114 tys. zł, za 2016 rok - 392 tys. zł, zaś oświadczenia za rok 2017 już nie złożyła.