Zaledwie 5 proc. Polaków uważa swoją pracę za „świetną”, a 37 proc. jako „dobrą” – takie wyniki znalazły się w najświeższym badaniu szacownego Instytutu Gallupa „2018 Global Great Jobs Briefing”. To wyniki znacznie słabsze niż w wielu innych państwach, w których analitycy Gallupa prowadzili wywiady.
„Świetna” praca według Gallupa to taka, kiedy pracownik jest w nią zaangażowany, wykonuje ją z entuzjazmem, a z wyników jest zadowolony. Na tę satysfakcję składa się też wysoka ocena warunków wykonywania tej pracy. Według ekspertów niebagatelne znaczenie mają tu takie czynniki jak wynagrodzenie, atmosfera w miejscu pracy oraz poczucie bycia potrzebnym i docenianym.
I okazuje się, że pod tym względem przodują Stany Zjednoczone (co nie jest być może wielkim zaskoczeniem) i Rosja (co już może zaskakiwać). W obu tych krajach odsetek wysoce zadowolonych pracowników sięga 13 proc. Przed Polakami uplasowali się też Estończycy i Norwedzy (11 i 7 proc.). Wysokie noty dostają pracodawcy w Singapurze, Panamie, Kazachstanie czy Emiratach.
Średniak w skali świata
„Dobra” praca to taka, którą wykonuje się ponad 30 godzin dla jednego pracodawcy. W tym zestawieniu Polacy akurat znaleźli się dosyć wysoko: przed nami są Estończycy, podobny jest też odsetek uważających swoją pracę za „dobrą” Norwegów. Za nami są Brytyjczycy i Francuzi (po 33 proc.) oraz Amerykanie i Rosjanie (znowuż łeb w łeb, po 32 proc.).
Polska wydaje się być w tych zestawieniach średniakiem. Problem jednak w tym, że nawet w naszym regionie Europy są kraje, w których entuzjazm dla wykonywanej pracy i firmy, w której się ją wykonuje, jest wyższy. To m.in. Czechy, Słowacja, ale też Bułgaria czy Rumunia.
Cóż, postrzeganie swojego zajęcia i pracodawcy to kwestia względna. Ale dobre nastawienie przekłada się na wyniki firmy, a w skali makro – na całą gospodarkę. – Ludzie uważający, że mają świetną pracę (…) napędzają wydajność i innowacje oraz w największym stopniu rozwijają swoje organizacje – cytuje analizy Instytutu Gallupa dziennik „Rzeczpospolita”. Produktywność takich zespołów jest 17 proc. wyższa niż tych, gdzie pracują ludzie, którym „wszystko jedno”.