Około miliarda złotych rocznie - taka kwota ma pochodzić ze „sprawiedliwego opodatkowania” cyfrowych gigantów, które zapowiada rząd. Uzyskane w ten sposób pieniądze mają być jednym ze źródeł finansowania nowych projektów socjalnych i rozwojowych PiS-u.
Wypłacane od lipca 500+ na pierwsze dziecko, „trzynasta” emerytura dla emerytów, która ma ruszyć już w maju, zniesienie od lata PIT dla osób do 26 r.ż., podwyższenie kosztów uzyskania przychodu oraz przywrócenie skasowanych połączeń autobusowych - to wszystko kosztuje. I to niemało, bo według zapewnień rządu nowe wyborcze obietnice PiS wyniosą 42 mld zł rocznie.
Skąd rząd weźmie pieniądze na obietnice?
Z tego powodu trwa właśnie (według nieoficjalnych doniesień z resortów dość gorączkowe) poszukiwanie pieniędzy na wykonanie zapowiedzianych projektów. Chyba się udało, ponieważ we wtorek członkowie rządu na czele z premierem Mateuszem Morawieckim przedstawili szczegóły wyprowadzenia planów w życie, w tym źródła ich finansowania.
Rząd w dużej mierze stawia na uszczelniania. Tak oto 4-6 mld zł będzie pochodzić z uszczelnienia luki w podatkach VAT i w CIT, 2-3 mld zł z uszczelnienia Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z kolei 1-2 mld zł z uszczelnienia w NFZ.
Dzięki impulsowi fiskalnemu rząd planuje oszczędzić 3-6 mld zł rocznie, dzięki cyfryzacji administracji publicznej - 2-3 mld zł, zaś efekty niższych podatków od pracy i niższej stawki CIT, programu Polska Bezgotówkowa i technologii ograniczających przemyt i oszustwa transgraniczne mają przynieść ok. 14-24 mld zł w ciągu 2-3 lat.
Opodatkowanie cyfrowych gigantów
Rząd Morawieckiego pieniędzy szuka również w opodatkowaniu cyfrowych gigantów. – Sprawiedliwe opodatkowanie zysków, jakie globalne firmy generują w Polsce, oferując usługi cyfrowe takie jak reklamy online, VoD i streaming muzyki – zapowiedziano.
Jak podaje portal wirtualnemedia.pl, technologiczne koncerny, na jakie czai się PiS, to m.in. Google i Facebook. Na ich celowniku może również znaleźć się Netflix oraz Uber.
Pytanie, czy rzeczywiście uda się pozyskać z zapowiadanych źródeł pieniądze i obędzie się bez nowelizacji budżetu lub czyszczenia państwowego skarbca. Niby Morawiecki zapowiada, że zmian w budżecie nie będzie, jednak pozostawia ten drobny margines błędu, używając sformułowania "najprawdopodobniej" zamiast "na pewno".