Ile lokali oddano w programie Mieszkanie Plus? – takie proste pytanie zadał poseł Brejza przedstawicielom Krajowego Zasobu Nieruchomości. Okazuje się, że przez 1,5 roku ten urząd podpisał listy intencyjne oraz oddał ministerstwu kserokopiarkę, 25 czajników i 60 monitorów. Na tym jego aktywność się kończy.
Poseł Krzysztof Brejza po raz kolejny okazuje się niezłomnym tropicielem rządowych ściem. Teraz wziął się za program Mieszkanie Plus – i wyszło na to, że kluczowa instytucja odpowiadająca za zapewnienie odpowiedniej ilości gruntów pod budowę "rządowych" mieszkań nie chce lub nie umie powiedzieć, czego udało się jej dokonać w ciągu ostatnich lat.
Swoistą bazą gruntów dla potrzeb programu Mieszkanie Plus miał być powołany ustawą Krajowy Zasób Nieruchomości. Zasób jednak rodził się w bólach. Sama ustawa o KZN była uchwalona stosunkowo późno – dopiero pod koniec lipca 2017 roku.
Zasób ma pełnić funkcję "banku ziemi", gromadzić nieruchomości należące do państwa i zarządzać nimi tak, aby zwiększyć podaż nieruchomości pod budownictwo mieszkaniowe, położone zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych miejscowościach.
Pierwszym zadaniem KZN było stworzenie listy rządowych nieruchomości, w tym tych, które mogą być przekazane pod budownictwo mieszkaniowe. Czy to się udało?
Co odkrył Krzysztof Brejza?
Poseł postanowił zapytać KNZ o efekty pracy. Dowiedział się zaskakująco niewiele.
Słowem – wyjaśniono mu, iż Zasób nie wie nic na temat swojej pracy i pan poseł powinien zaadresować swoje pytania do urzędów w poszczególnych miastach. Mimo wszystko urząd wyjaśnia status ok. 60 nieruchomości w różnych miastach. Ergo – do tej pory nie przekazał żadnych gruntów na potrzeby programu Mieszkanie Plus.
Dodatkowo Zasób odsyła posła do spółki PFR Nieruchomości, która realizuje drugą, tzw. komercyjną odnogę tego rządowego programu. W jego ramach powstało na razie ok. 500 mieszkań, w niektórych miejscach również z opcją wykupu. Ceny są jednak dalekie od tego, co na początku deklarowali przedstawiciele rządu. Ta część programu jednak działa. Można mieć zastrzeżenia co do cen oraz faktu, że inwestycje powstają w miejscach, gdzie samorządy i tak planowały budowę mieszkań czynszowych. Jednak wielu ludzi dzięki temu ma swoje lokum.
Tuż po starcie programu, został on podzielony na dwie części – regulowaną i komercyjną. Pierwsza to słynne tanie mieszkania, z czynszem wynoszącym 8,50 zł za metr lub 12 zł, jeśli dążymy do wykupienia mieszkania na własność. Te stawki w miastach wojewódzkich mogą być wyższe, ale nie wiadomo dokładnie o ile.
Część regulowana inwestycji ma być realizowana w oparciu o ustawę o Krajowym Zasobie Nieruchomości. Zakłada ona, że mieszkania powstaną na gruntach należących do Skarbu Państwa albo będą zaoferowane przez gminy.
Na razie niewiele to dało. Najpoważniejszymi do tej pory zadaniami, z jakimi musiał się zmierzyć KNZ i jakie na swojej stronie w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej wylicza ta instytucja, było przekazanie Ministerstwu Inwestycji i Rozwoju niepotrzebnej w biurze kserokopiarki, 25 czajników elektrycznych i 60 monitorów.