Około 90 tys. miejsc pracy zlikwidowano w ubiegłym roku w handlu i usługach naprawczych. To w dużej mierze wynik wprowadzenia zakazu handlu w niedziele.
Około 90 tys. miejsc pracy zlikwidowano w ubiegłym roku w handlu i usługach naprawczych. To w dużej mierze wynik wprowadzenia zakazu handlu w niedziele. Fot. Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
Reklama.
300-tysięczna pula zlikwidowanych miejsc pracy to o 14 proc. więcej niż w zeszłym roku. Wcześniej nie było z tym kłopotu: rozpędzona gospodarka wchłaniała zwolnionych, jednak w zeszłym roku – dla odmiany – spadło też tempo przyrostu nowych posad. Oba trendy, choć były do przewidzenia, nie wróżą nam nic dobrego.
Niszczące konsekwencje zakazu
Są jednak czynniki, które przyspieszyły te procesy. Blisko trzecia część zlikwidowanych miejsc pracy (90 tysięcy, 32 proc. więcej niż w 2017 r.) to praca w handlu i przy naprawie aut. – To głównie efekt wprowadzonego w ubiegłym roku zakazu handlu w niedziele, który miał wpływ na firmy zajmujące się sprzedażą towarów – cytuje „Dziennik Gazeta Prawna” głównego ekonomistę Banku Millenium, Grzegorza Maliszewskiego.
Zakaz handlu miał sprawić, że część sklepów nie potrzebowała już tylu pracowników, co wcześniej – w innych z kolei zaczęto automatyzować sprzedaż, wprowadzając np. kasy samoobsługowe. Swoje dołożył proces wypadania z rynku małych sklepów, które – paradoksalnie – straciły klientów. Gdzieniegdzie też nie zatrudniano już nowych pracowników w miejsce świeżo upieczonych emerytów.