Dwaj studenci z Chin mieli oszukać amerykańskiego giganta na około 900 tysięcy dolarów. W końcu jednak powinęła im się noga – obaj mężczyźni usłyszeli już zarzuty kryminalne i ma się nimi zająć sąd federalny w Oregonie.
Schemat przekrętu był stosunkowo prosty: jeden ze studentów przywoził podróbki iPhone'ów z Hongkongu, po czym drugi wysyłał urządzenia do Apple, zapewniając, że to oryginalne urządzenia, które przestały działać i należałoby wymienić je na nowe. Tak też się działo, a oryginalne urządzenia odbywały podróż w drugą stronę i były sprzedawane w Państwie Środka, co dawało obu studentom stosowne „przebicie” - opisuje Oregon Live.
Pełna luk polityka zwrotów
Aż trudno uwierzyć, ale obaj twórcy tego schematu „reklamowali” w Apple aż 3069 razy, z czego aż 1493 reklamacje zostały uwzględnione. Według wyliczeń amerykańskich mediów, które opierały się na średniej cenie iPhone'a w USA, firma straciła na tym procederze aż 900 tysięcy dolarów. Mało tego: jeden z nich miał już kłopoty z prawem (zarzuty organizowania przemytu) i jego ruchy były monitorowane przez wymiar sprawiedliwości.
Kluczem do sukcesu oszustów okazała się pełna luk polityka zwrotów amerykańskiego koncernu (m.in. nie wymagano okazania paragonu czy innego dowodu zakupu) oraz fakt, że podróbki nie działały, więc serwisanci Apple nie byli w stanie ustalić, że mają do czynienia z podróbką. Póki co, studenci idą w zaparte: zapewniają, że nie wiedzieli, iż wysyłają do reklamacji fałszywki.