
Reklama.
A statystyka jest nieubłagana. W zeszłym roku w Polsce zanotowano 76 śmiertelnych ofiar wypadków drogowych na 1 mln mieszkańców – pisze Andrzej Kublik w Gazecie Wyborczej. Aż półtora raza przebijamy europejską średnią – czyli 49 śmiertelnych ofiar na 1 mln mieszkańców.
Wynika tak z najnowszych danych Komisji Europejskiej. Ale tych statystyk próżno szukać w Polsce – rządowe agencje po prostu przestały je publikować.
Fatalne wieści z dróg
Andrzej Kublik pisze, że w całej Unii w zeszłym roku na drogach zginęło 25,1 tys. osób. To oznacza spadek o 1 proc. w stosunku do roku 2017. W Polsce w tym samym okresie liczba ofiar wzrosła o 31 – u nas zginęły aż 2862 osoby. To ponad 11 proc. wszystkich śmiertelnych ofiar wypadków w całej Unii Europejskiej.
Andrzej Kublik pisze, że w całej Unii w zeszłym roku na drogach zginęło 25,1 tys. osób. To oznacza spadek o 1 proc. w stosunku do roku 2017. W Polsce w tym samym okresie liczba ofiar wzrosła o 31 – u nas zginęły aż 2862 osoby. To ponad 11 proc. wszystkich śmiertelnych ofiar wypadków w całej Unii Europejskiej.
Zaskakujący jest fakt, że liczba ofiar śmiertelnych zaczęła rosnąć po tym, jak rządy objęła partia Jarosława Kaczyńskiego. Przyczyny tego zjawiska pozostają na razie niejasne. Jednak w 2016 roku po raz pierwszy od 5 lat w Polsce wzrosła liczba zabitych, potem nieco spadła, by znów wzrosnąć w 2018 roku.
Jednocześnie na stronach internetowych Policji zaprzestano publikacji miesięcznych raportów dotyczących liczby wypadków i ofiar (są tylko roczne). W raportach Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD) przestały się z kolei pojawiać informacje dotyczące kosztów wypadków – wcześniej regularnie publikowane od 2011 roku. Wedle zapowiedzi ministerstwa infrastruktury będą się pojawiać raz na 3 lata.