Jeszcze nie wygrali wyborów, a już zastanawiają się, co zrobić z publicznymi mediami. Według nieoficjalnych informacji, część planów opozycji zakłada także likwidację publicznego radia i telewizji. W tym również ośrodków regionalnych.
Do planów opozycji dotarł serwis wirtualnemedia.pl. Publiczne radio i telewizja miałyby zostać zlikwidowane. Jednak na ich miejsce miałaby zostać powołana inna instytucja.
W tej chwili szczegółowy plan jest jeszcze nieznany. Nie wiemy na przykład, jaką formę prawną przyjmie nowa instytucja. Mówi się także o zniesieniu abonamentu. Jak donosi serwis, prace nad nową formą mediów publicznych trwają od 2016 roku w nieformalnych grupach roboczych. W ich skład wchodzą politycy oraz osoby związane z mediami.
Dzięki zlikwidowaniu istniejącej TVP możliwe byłoby zwolnienia wśród jej pracowników bez obawy o pozwy i konieczność wypłacania im odszkodowań za bezprawne zwolnienie.
Zlikwidują TVP, ale nie do końca
Ostatecznym celem ma być powołanie jednej korporacji medialnej na miejsce istniejących spółek, dzięki czemu możliwe ma być lepsze zarządzanie oraz cięcie kosztów. Również tych związanych z pensjami dziennikarzy - jedna ekipa mogłaby przygotowywać materiały dla radia, telewizji i internetu jednocześnie.
Jedna z opozycyjnych propozycji zakłada odwołanie Rady Mediów Narodowych. Instytucja ta ma opinię kosztownej i właściwie niepotrzebnej. Jej działalność w 2018 r. kosztowała milion złotych. To kwota o 25 tys. zł większa niż rok wcześniej. W zamian zbiera się zwykle raz w miesiącu, by powoływać i odwoływać władze spółek mediów publicznych.
Eksperci zajmujący się kwestiami mediów twierdzą, że zmiany powinny służyć poprawie jakości telewizji, a nie zemście na aktualnie zarządzających nią ludziach. Nieoficjalnie mówi się o rozliczeniu osób pracujących w publicznych mediach pod kątem standardów etyki dziennikarskiej.
Telewizja raczej nie będzie apolityczna
Trudno jednak oczekiwać, że przepisy przygotowywane przez polityków będą w stanie całkowicie "odpolitycznić" publiczne media. Jedyne, na co liczą eksperci, to danie dziennikarzom niezależności tak, by kolejne decyzje władz, nie mogły wpływać na telewizyjny i radiowy przekaz.
Zmiany na pewno dotkną prezesa TVP Jacka Kurskiego. W 2018 roku średnie jego zarobki wyniosły po 33,8 tysiąca złotych. Mowa o gołej pensji, bez dodatków, umów o dzieło, premii etc. To oznacza, że Kurski dostał min. 30 proc. podwyżki.
I to pomimo faktu, że telewizja korzysta z rządowej kroplówki. Wpływy reklamowe w publicznej telewizji z roku na rok lecą na łeb na szyję, mimo, że branża reklamowa osiąga ostatnio doskonałe wyniki i niemałą część swojego sukcesu wpompowuje w TVP. By jakoś ustabilizować sytuację Telewizji Polskiej, w ostatnich trzech latach państwo dołożyło do medium blisko 2 mld zł.