Działka bez dostępu do wody, kanalizacji czy prądu. Tak wygląda program "Mieszkanie Plus" w Warszawie. "Ostatnia rzecz, której tam potrzebujemy, to wielkie osiedle" - buntują się urzędnicy dzielnicy.
O sprawie informuje "Gazeta Wyborcza". Do Krajowego Zasobu Nieruchomości przekazane zostały łąki w rejonie ul. Chudoby, w zakolu rzeczki Długiej, niemal na pograniczu z Markami.
Jest to jeden z największych terenów rezerwowanych na inwestycje z programu "Mieszkanie Plus". Jednak zdaniem urzędników działka nie posiada żadnych mediów ani dostępu do infrastruktury, takiej jak np. przedszkola czy dostęp do ośrodka zdrowia. A dzielnica już teraz boryka się z ich brakiem. Dodatkowo jest odcięta od południowej części dzielnicy rzeką Długą
I właśnie tę rzekę trzebaby przekroczyć, aby dostać się do najbliższej szkoły. Żeby dojechać do najbliższej przeprawy konieczne będzie zrobienie dużego objazdu. A nie wiadomo, kto miałby zbudować przeprawę, która skróciłaby czas dojazdu.
Nie wiadomo także, czy ewentualna budowa będzie zgodna ze studium zagospodarowania miasta. Aktualnie aż 70 proc. terenu musi pozostać zielone. Planowane są także zmiany w studium, jednak w tej chwili nie wiadomo, czy zakończą się one sukcesem.
Możliwe, że zabraknie parkingów
Olbrzymie osiedla na obrzeżach dużych miast, z małą liczbą miejsc parkingowych, ale ze sklepami, przedszkolami i szkołami – tak wygląda przyszłość komercyjnej odnogi programu Mieszkanie Plus. W wywiadzie dla Wyborczej opowiedział o niej prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Nieruchomości Mirosław Barszcz.
Dodaje, że dopiero za 3 lata, po zrealizowaniu inwestycji będzie wiadomo, kto będzie miał prawo do miejsca postojowego, a kto nie. Barszcz mówi, że dziś PFRN ma już decyzje inwestycyjne dla 15 tys. lokali, a w ciągu najbliższych tygodni otrzyma je kolejnych 15 tys. Nie oznacza to, że są one w budowie – po prostu planuje się ich budowę. 80 proc lokali powstanie w dużych miastach.
Jeśli jednak ktoś czeka na wyniki tego programu, lepiej niech uzbroi się w cierpliwość. Odbiór niektórych inwestycji może zająć nawet i 10 lat. Winne tej sytuacji są przeciągające się procedury. I nie zmieniają tej sytuacji przepisy, które miały pozwolić na przyspieszenie inwestycji. Między innymi chodzi tutaj o kwestię Krajowego Zasobu Nieruchomości, który ma być źródłem kolejnych gruntów pod budownictwo mieszkaniowe.