Susza daje się we znaki producentom papryki. Jedne uprawy zostały już zupełnie zniszczone, zbiory innych będą mniejsze niż w poprzednich latach. Rolnicy czekają na deszcz i liczą straty.
W ubiegłym roku na Mazowszu suszą zostało dotkniętych około 145 tysięcy hektarów. W tym roku nie jest dużo lepiej. Nikt nie spodziewał się, że pogoda zaatakuje zbiory tak wcześnie. Zdaniem ekspertów tak mała ilość opadów jest w kwietniu zaskakująca.
Problemy z suszą dotknęły zwłaszcza gminę Przytyk, która zwana jest "paprykowym zagłębiem". - Papryka lubi dużą wilgotność powietrza i wysokie temperatury - wyjaśnia Dariusz Wołczyński, wójt gminy Przytyk w rozmowie z serwisem gazeta.pl.
Ziemia na polach właściwie zupełnie wyschła. Jedyne, co udaje się uratować, to rośliny hodowane w tunelach z systemem nawadniania. Oprócz papryki problem może dotyczyć zbiorów zbóż ozimych, które stanowią część paszy dla krów. Hodowcy już w tej chwili zakładają, że będą musieli zmniejszyć produkcję.
W zeszłym roku z powodu suszy... mogliśmy kupić krótsze frytki. Ziemniaki rosły dużo mniejsze, co przekładało się na wygląd tej potrawy. Nasi zachodni sąsiedzi czytali w nagłówkach gazet o frytkowej apokalipsie, a w najlepszym wypadku o znaczącym wzroście ich cen.
Rolnicy oczekują na pomoc od rządu, jednak jak na razie o tej nie słychać. Być może konieczne będą kolejne protesty rolników, by cokolwiek zostało zrobione w ich sprawie.