Nie ma przeszkód, by odejść od węgla - mówią eksperci. To kwestia jedynie woli politycznej lub jej braku. Co więcej, odejście od węgla będzie tańsze o 37 miliardów złotych niż pozostanie przy nim.
Na razie jednak projekt elektrowni atomowej, która mogłaby poprawić polski bilans energetyczny stoi pod znakiem zapytania - pisze "Gazeta Wyborcza". Rząd z jednej strony traktuje ją jako alternatywę dla węgla wymówkę do blokowania inwestycji w elektrownie wiatrowe na lądzie.
Zdaniem ekspertów plan B w tej chwili nie istnieje. Nie jest nim na pewno blok węglowy w Ostrołęce, od dłuższego czasu krytykowany przez ekspertów. Według przyjętych przez analityków raczej optymistycznych scenariuszy elektrownia już na starcie przyniesie jakieś 2,3-2,8 mld zł straty. Dla akcjonariuszy powinno to być podstawą do odrzucenia planów budowy.
"Najnowsza analiza Enervis, firmy doradczej specjalizującej się w sektorze energetycznym, udowadnia, że całkowite wycofanie węgla w sektorze energetycznym do 2035 r. jest w Polsce wykonalne, technicznie możliwe i bezpieczne" - przekonuje" Wyborcza. Co więcej, może być to rozwiązanie znacznie tańsze niż rządowy plan.
Gaz pomoże zastąpić węgiel
Pomysł opiera się na budowaniu kolejnych elektrowni wiatrowych oraz bloków gazowych, które pomogą utrzymać stabilność energetyczną do czasu, kiedy zapotrzebowanie na niskoemisyjny prąd będzie rosło.
Ograniczeniem tempa rozwoju odnawialnych źródeł energii jest, zdaniem ekspertów, konieczność dostosowania sieci energetycznych do rozproszonych źródeł energii i farm wiatrowych. Największą jednak barierą jest opór rządu, który wstrzymuje rozwój energetyki wiatrowej i pompuje pieniądze w węgiel.
Eksperci oceniają jednak, że odejście od węgla wiązałoby się z oszczędnościami na poziomie 37 mld złotych w stosunku do rządowego programu. Plan na rzecz Energii i Klimatu nie pozostawia wątpliwości: Polska jeszcze przez wiele lat nie uwolni się od węgla. Jeżeli w 2030 r. UE chce pozyskiwać 32 proc. potrzebnej energii ze źródeł odnawialnych, tak w Polsce będzie to zaledwie 21 proc. W tym samym czasie węgiel będzie źródłem 60 proc. zużywanej w naszym kraju energii.
Przyczyną oszczędności ma być między innymi fakt, że nie będziemy musieli importować więcej węgla. Drogą morską przypłynęło w 2018 r. do Polski aż 10,4 mln ton węgla - podaje GUS. To już więcej niż połowa importu tego surowca. A łącznie sprowadziliśmy 19,1 mln ton węgla - wynika z danych Eurostatu. To historyczny rekord.