Po województwie lubuskim od kilkunastu lat błąka się 170 krów. Żyją dziko, unikają ludzi, są wolne. Lekarz weterynarii kazał je zabić. Sprawa krów poruszyła jednak wiele osób, które starają się je ocalić – tym bardziej, że nie można ich nawet przerobić na mięso.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, krowy z województwa lubuskiego poruszają wyobraźnię ludzi – są wolne, żyją tak jak chcą i świetnie dają sobie radę w naturalnym środowisku. Nikt nad nimi nie panuje, nie daje schronienia. Same znajdują sobie jedzenie, same się rozmnażają i znajdują schronienie przed zimnem. Trwa to już kilkanaście lat.
Obecne stado liczące ok. 170 sztuk wywodzi się od kilku bądź kilkunastu zwierząt, którymi dawno temu przestał opiekować się właściciel.
Z drugiej jednak strony wolne krowy mogą stwarzać zagrożenie. Nie wiadomo czy są zdrowe i nie roznoszą chorób. Podchodzą blisko domów, wpadają pod samochody, niszczą plony rolników. A że formalnie nie są zwierzętami dzikimi, państwo nie wypłaca odszkodowań za to, co zjedzą i stratują na polach.
Wybicie krów z lubuskiego
Po wielu lat prawnych przepychanek powiatowy lekarz weterynarii wydał polecenie, by krowy zostały wybite. A że zwierzęta od lat pozostają poza jakąkolwiek kontrolą, ich mięso z pewnością nie trafi do sprzedaży i zostanie zutylizowane. Stado ma zostać po prostu zniszczone.
Wielu osobom nie podoba się finał tej historii. Rozpoczęła się walka z czasem o życie krów. Publicysta Krytyki Politycznej Marcin Gerwin wskazuje, że krowy świetnie nadawałyby się do dbania o tereny cenne przyrodniczo, jako naturalne kosiarki. Są też azyle dla starych i chorych zwierząt.
Opieka nad krowami
Wiele osób zadeklarowało chęć przygarnięcia krów, ale problemem jest wielkość stada. Nie ma na to rady, trzeba je będzie podzielić. Nie powinno się ono też dalej rozmnażać, więc trzeba będzie oddzielić byki od krów.
Aby zadeklarować chęć przygarnięcia krowy pod opiekę, można kontaktować się z organizacją „Arka dla zwierząt”, pisząc pod adres: arkadlazwierzat@gmail.com.