Wiele osób ucieszyło się z pomysłów ogłoszonych przez Jarosława Kaczyńskiego, które zakładały między innymi obniżenie podatków. Samorządowcy jednak złapali się za głowy i zaczęli szukać oszczędności w budżetach - niższe podatki to też niższe wpływy.
W ubiegłym roku w gminne kasy uderzyły podwyżki cen prądu - pisze "Gazeta Wyborcza". Jak się jednak okazuje, to nie jedyny problem, z jakim będą musiały mierzyć się samorządy. Jak się bowiem okazuje, znowu dotkną je efekty obietnic aktualnej władzy.
Zerowa stawka podatkowa dla wszystkich młodych osób, niezależnie od formy zatrudnienia. Kwota limitu zarobków jako pierwszy próg podatkowy. Do tego niższe podatki dla wszystkich. Takie pomysły chce wprowadzić w życie premier. I to wbrew zapowiedziom minister finansów.
Ze zmian najbardziej ucieszą się osoby poniżej 26 roku życia. Zerowa stawka podatkowa ma obowiązywać każdego, niezależnie od rodzaju zatrudnienia. Ponadto, każdy kto do tej pory łapał się na pierwszy próg podatkowy ucieszy się z obniżenia go o jeden punkt procentowy - z 18 do 17 proc. Zmiana przepisów ma mieć miejsce jeszcze latem tego roku.
Samorządy ograniczą inwestycje?
Sęk w tym, że zmniejszone wpływy z PIT dotkną nie tylko rządu, ale także samorządów. 10 proc. wpływów z tego podatku trafia do powiatów, 40 proc. do gmin. Mniejsze wpływy oznaczają problem ze zbilansowaniem budżetu.
Unia Metropolii Polskich, cytowana przez "Wyborczą" wyliczyła, że nowelizacja ustawy o podatkach uszczupli budżety samorządów o 6,6 mld zł. W Krakowie szacuje się, że koszt reformy wynosić będzie ok. 211 milionów złotych. To mniej więcej tyle, ile w skali roku wzrosły wydatki miasta na oświatę i nieco mniej niż wynosi roczny budżet na kulturę.
Zdaniem władz miasta oznacza to ograniczenie miejskich inwestycji. Podobne plany mają włodarze np. Nowego Sącza czy Tarnowa. Co więcej, nie widzą oni szans na to, że rząd w jakikolwiek sposób zwiększy wydatki z budżetu państwa na ich rzecz.