Rząd nie będzie się na razie spieszył z wprowadzaniem podatku handlowego. Boi się, że rozdrażni Komisję Europejską – ma ona czas na złożenie odwołania od orzeczenia TSUE, które teoretycznie umożliwiło wprowadzenie w Polsce specjalnej daniny od supermarketów.
Wyrok ws. podatku handlowego
Przyczyną ma być ostrożność. Projekt wprowadzenia tego podatku już raz nie spotkał się z przychylną opinią Komisji Europejskiej. Mówiąc wprost – KE po prostu zakazała rządowi wprowadzania daniny od sklepów wielkopowierzchniowych. Polska zaskarżyła tę decyzję do Trybunału Sprawiedliwości UE.
TSUE niedawno uznał, że decyzja KE była błędna. Chodzi o to, że wprowadzenie podatku od supermarketów zostało przez Komisję uznane za pomoc państwa niektórym podmiotom. TSUE orzekł, że KE popełniła w tym momencie błąd, a podatek pomocą nie jest.
W pierwszej chwili rząd, spragniony sukcesów w Brukseli, ucieszył się i zapowiedział, że w takim razie podatek będzie i to już od września.
Forsal.pl pisze, że potem nadszedł moment otrzeźwienia – bo KE ma prawo odwołania się od tej decyzji TSUE. Jeśli je złoży i wygra, a Polska będzie pobierała już podatek, będzie to oznaczało dla nas spore problemy. Na razie nie wiadomo, czy to odwołanie zostanie złożone, czy nie.
Podatek handlowy - od kiedy?
Rząd wpadł więc na genialny pomysł – będzie pobierał podatek i go nie pobierał. Jak to możliwe? Otóż od września każda sieć handlowa ma składać specjalne raporty z wynikami sprzedaży. Od nich zależy wysokość podatku, który handlowcy będą musieli wpłacić na specjalny rachunek. Jeśli sprawy potoczą się po myśli rządu, urzędnicy zabiorą zgromadzone tam środki. A jeśli projekt wprowadzenia podatku zostanie jednak utrącony, kasa wróci do sieci handlowej.