Beata Szydło po raz kolejny nie została wybrana przewodniczącą Komisji do spraw Zatrudnienia i Spraw Socjalnych, a jej ponowną klęskę media okrzyknęły mianem spektakularnej. Dlaczego prestiżowe stanowisko jest tak interesujące z punktu widzenia PiS oraz Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, którzy aż dwukrotnie wytypowali byłą premier Polski na następną szefową komitetu?
Porażka w Parlamencie
W poniedziałek wieczorem okazało się, że Beata Szydło ponownie nie została wybrana na stanowisko szefowej Komisji ds. Zatrudnienia i Spraw Socjalnych. W pierwszym głosowaniu, które odbyło się w ubiegłą środę, za kandydaturą byłej polskiej premier było 21 europosłów, przeciw - 27, zaś dwóch wstrzymało się od głosu. Wczoraj - za zagłosowało 19 parlamentarzystów, przeciw aż 34. Od głosu znów wstrzymało się dwóch eurodeputowanych.
To przechyliło czarę goryczy wśród konserwatywnego przedstawicielstwa Polski w PE. Politycy obozu władzy mówią o vendetcie za wynik ostatniego szczytu UE, w którym Polska zagłosowała przeciw kandydaturze Fransa Timmermansa oraz nazywają to „aktem politycznej zemsty” czy „odwetem”.
Z kolei europosłowie niezwiązani z konserwatystami uważają, że przyczyną porażki było raczej łamanie praworządności w Polsce oraz jawny eurosceptycyzm, prezentowany przez obecną władzę. – Unia Europejska wystawia im ocenę i ta ocena jest niedostateczna – skomentował sytuację lider Wiosny Robert Biedroń.
Nadzieje Szydło na prestiżową posadę odpłynęły. Wydaje się bowiem, że frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), która dwukrotnie wysunęła kandydaturę europosłanki, trzeci raz tego nie zrobi, gdyż ryzyko ponownego odrzucenia byłoby zbyt duże.
Komisja Zatrudnienia
Jednak czemu wybór EKR padł na Komisję ds. Zatrudnienia, pełną członków Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów? To pytanie zadała sobie również europosłanka socjalistów, Holenderka Agnes Jongerius, która prowadziła poniedziałkowe obrady.
– Nie wiem, dlaczego oni (EKR, przyp. red.) chcieli mieć tę komisję. Mogli wybrać inną – zauważyła w rozmowie z dziennikarzami po posiedzeniu.
Trudno nie zauważyć, że Komisja Zatrudnienia i Spraw Socjalnych (EMPL) zajmuje się ważnymi z punktu widzenia KE kwestiami. Jak powiedziała Jongerius, do jej zadań należą m.in. praca nad regulacjami dotyczącymi pracowników delegowanych.
W obecnej kadencji Komisja będzie również zajmować się „zabezpieczeniem społecznym koordynacją systemu zabezpieczenia społecznego, mobilnością pracowników” oraz nierównościami społecznymi czy kwestiami osób niepełnosprawnych, jak wskazywała europosłanka Elżbieta Rafalska, która w rozmowie z PAP stwierdziła, że EMPL to jej „naturalny wybór” ze względu na doświadczenie w polskim resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej.
Jedne komisje są ważniejsze od innych
– Komisja Zatrudnienia i Spraw Socjalnych jest istotna z punktu widzenia legislacji oraz ze względu na to, że to właśnie w niej omawiane są wszystkie kwestie związane z zatrudnieniem, prawami socjalnymi i pracowniczymi na wspólnym rynku. To z niej pochodził m.in. głośny akt dotyczący pracowników delegowanych, który tak bardzo dotyczy Polski – zauważa w rozmowie z INNPoland.pl dr Michał Dulak z Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak tłumaczy, cały proces prawodawczy zaczyna się w komisjach, które składają wniosek prawodawczy, procedowany później przez Parlament i Radę Unii Europejskiej. W trakcie konsultacji z ministrami i przedstawicielami rządów z komisyjnego wniosku kreowany jest ostateczny kształt aktów prawodawczych Unii.
Nie wszystkie komisje są tak znaczące, gdyż są komitety, przez które nie przechodzą akty prawodawcze. Jednak Komisja Zatrudnienia należy do tych najważniejszych i stoi tuż obok Komisji ds. Rynku Wewnętrznego czy Rolnictwa.
– W tych komisjach naprawdę dużo się pracuje, a swoją wiedzę należy podpierać solidną dawką wiedzy merytorycznej – tłumaczy ekspert. – Posłowie PiS skupiają się na tej komisji, gdyż walka o tak istotne stanowisko może w przyszłości pozwolić na blokowanie czy zmianę niekorzystnych dla Polski i naszego regionu zapisów – wyjaśnia.
Prestiżowe stanowisko
Przewodniczący komisji pełni rolę koordynująco-kierującą i ściśle współpracuje z posłami sprawozdawcami. To właśnie ci drudzy przygotowują dokumenty do projektów aktów prawodawczych, w których proponują pewne rozwiązania i to na nich leży cały ciężar negocjacji z urzędnikami komisji.
Jednak, jak zauważa dr Dulak, choć to sprawozdawcy są odpowiedzialni za przygotowanie projektów aktów prawodawczych, są one również wynikiem dyskusji w komisji. Zaś wszystkie dyskusje i posiedzenia prowadzi przewodniczący. Nie jest to więc funkcja bez znaczenia.
– Beata Szydło była typowana na to stanowisko, ponieważ po zwolnieniu stanowiska premiera pełniła w rządzie funkcje związane ze sprawami społecznymi. Posada szefowej komisji zatrudnienia wydawała się naturalnym przedłużeniem jej aktywności politycznej. Teraz jednak po dwukrotnym odrzuceniu kandydatury pani Szydło jej pozycja polityczna jest słaba, więc prawdopodobnie będą proponowane inne kandydatury – pointuje specjalista.