Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Stworzenie sieci szpitali nie poprawiło finansów większości należących do niej placówek - wynika z raportu NIK. Nie polepszyła się też sytuacja pacjentów: niektóre szpitale już na starcie nie były w stanie przeprowadzić całego skoordynowanego cyklu leczenia.
Wyniki kontroli NIK nie pozostawiają wątpliwości: pierwszy okres funkcjonowania sieci szpitali nie przyniósł zapowiadanych przez Ministerstwo Zdrowia pozytywnych zmian ani dla pacjentów, ani dla samych szpitali.
Szpitale dalej w długach
Najwyższa Izba Kontroli przypomina, że wprowadzony 1 października 2017 r. system miał m.in. pomóc szpitalom w wyjściu z długów poprzez elastyczniejsze gospodarowanie pieniędzmi.
– Tymczasem proces zadłużania się badanych placówek, które już wcześniej miały problemy w większości przypadków jeszcze przyspieszył, pogorszyła się także sytuacja tych szpitali, którym w przeszłości wiodło się lepiej – zauważa NIK. Powodem tego były rosnące koszty, m.in. ustawowe wzrosty wynagrodzeń lekarzy i pielęgniarek.
Spośród 29 kontrolowanych szpitali, aż 23 miały ujemny wynik finansowy na koniec września 2018 r. Z kolei w porównaniu z wrześniem 2017 r. pogorszyła się sytuacja ekonomiczna 22 szpitali.
Sytuacja pacjentów nie uległa poprawie
Nowy system miał też oznaczać nowe podejście do pacjentów. Szpitale miały zapewnić kompleksowe świadczenia zdrowotne, obejmujące nie tylko poszczególne procedury, ale cały skoordynowany cykl leczenia.
– Jednak już na starcie w sieci znalazły się także takie placówki, które w przypadku części swoich pacjentów nie były w stanie realizować kompleksowych świadczeń ambulatoryjnych – stwierdza NIK.
6 kontrolowanych szpitali miało wymagane oddziały, ale na niektórych z nich nie były w stanie zapewnić pacjentom leczenia ambulatoryjnego. Ustawa nie wymagała od nich bowiem uruchamiania nowych poradni.
Po uruchomieniu sieci szpitali żadna z kontrolowanych placówek zakwalifikowanych do sieci nie wprowadziła istotnych zmian w swoich strukturach wewnętrznych. Jak podkreślają kontrolerzy NIK, na to, że były one koniecznie, wskazuje m.in. niski stopień wykorzystania szpitalnych łóżek. Choć powinien utrzymywać się na poziomie ok. 80 proc., to w ponad połowie badanych oddziałów wynosił on poniżej 60 proc.