Jeśli młodzi (choć to pojęcie względne) lekarze spełnią swoje “groźby” i będą pracować tylko 9 godzin dziennie, polskiej służbie zdrowia grozi zapaść. Jedyna nadzieja rządzących to emerytowani medycy, jeśli oczywiście uda się ich skusić jakąś ofertą.
O dramatycznej sytuacji w polskich oddziałach szpitalnych pisze Rzeczpospolita. Dziennik przypomina, że na październik zaplanowana jest akcja o kryptonimie “Zdrowa praca”.
Trudno nazwać ją strajkiem – lekarze postanowili po prostu, że będą pracować przez przepisową liczbę godzin. W efekcie będą dla pracodawcy dostępni przez 168 godzin w miesiącu, po wypowiedzeniu tzw. klauzuli opt-out.
Dziś lekarze na szpitalnych oddziałach pracują na ogół 240-250 godzin w miesiącu. Po przeliczeniu wychodzi 8 godzin dziennie przez cały miesiąc, bez dnia wolnego. Przy założeniu, że mają wolne 2 dni tygodniowo, pracują średnio po 12,5 godziny dziennie. Nie brakuje też takich, którzy muszą pracować nawet po 300-400 godzin miesięcznie. Nie ma możliwości, żeby nie odbiło się to zarówno na ich zdrowiu, jak i zdrowiu pacjentów.
Lekarze cytowani przez Rzeczpospolitą przypominają, że dziś znalezienie w szpitalu lekarza w wieku 40-50 lat jest prawie niemożliwe.
W szpitalach zostaną lekarze-emeryci
– Zgodnie z oficjalnymi danymi nawet 44 proc. lekarzy jest w wieku emerytalnym, a 8 proc. przekroczyło 71. rok życia – mówi Jan Czarnecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Na Mazowszu najstarsi są chirurdzy klatki piersiowej – średnia wieku to 59,15 lat. Tuż za nimi plasują się pediatrzy (59 lat), chirurdzy ogólni (58,75 lat), ginekolodzy położnicy (57,85 lat), interniści (56,46 lat) oraz anestezjolodzy (55,17 lat).
Szczególnie dramatyczna sytuacja jest na chirurgii.
– Już w 2015 r. oszacowaliśmy, że 50 proc. specjalistów przekroczyło 50. rok życia, a nawet 20 proc. jest w wieku emerytalnym. W dodatku na przestrzeni ostatnich trzech lat liczba chirurgów spadła o 8,5 proc., a tych z drugim stopniem specjalizacji aż o 20 proc. – mówi Rzeczpospolitej prof. Grzegorz Wallner, konsultant krajowy chirurgii ogólnej.
Na reformach PiS suchej nitki nie zostawiła Najwyższa Izba Kontroli. Stworzenie sieci szpitali nie poprawiło finansów większości należących do niej placówek - wynika z raportu NIK. Nie polepszyła się też sytuacja pacjentów: niektóre szpitale już na starcie nie były w stanie przeprowadzić całego skoordynowanego cyklu leczenia.