Władze Olsztyna alarmują, że rząd nakłada na miasto kolejne obowiązki i nie zamierza za nie płacić. Miasto musi dokładać nawet do tak prozaicznych spraw jak kosztów wydawania dowodów osobistych. Nie dostało też ani grosza na obiecane przez rząd podwyżki dla nauczycieli. Sytuacja jest dramatyczna.
Finanse Olsztyna doszły do tak krytycznego punktu, że trzeba było zawiesić zajęcia pozalekcyjne w szkołach i wstrzymać inwestycje – pisze Tomasz Kurs w Gazecie Wyborczej. A w przyszłym roku ma być jeszcze gorzej.
Władze miasta informują, że wydatki na obowiązkowe zadania, narzucone przez państwo, cały czas rosną, a jednocześnie maleją dotacje z budżetu centralnego. Prezydent Piotr Grzymowicz opowiedział o tym na konferencji prasowej.
Jedną z najtrudniejszych spraw była podwyżka dla nauczycieli – obiecana przez rząd, powinna być również przez rząd finansowana. Ale władze centralne postanowiły dać nauczycielom pieniądze samorządów – nie dołożyły do tego ani grosza.
Nie oddają nawet za druk dokumentów
Olsztyński ratusz wyliczył, że nawet państwowe dotacje na zadania związane z wydawaniem dowodów osobistych czy obsługą geodezyjną, nie pokrywają wydatków miasta. Od 2013 roku ratusz dostał na ten cel o 8,7 mln zł za mało. W 2012 roku dotacja na oświatę pokrywała prawie 71 proc. wydatków na edukację. W zeszłym – nieco ponad 61 proc., w obecnym będzie jeszcze gorzej.
– Jesteśmy za tym, by mieszkańcom żyło się lepiej i by mieli do dyspozycji więcej pieniędzy w domowym budżecie, ale rząd nie może realizować swoich obietnic kosztem samorządów – mówi Piotr Grzymowicz.
Prezydent ostrzegł, że w tej obecnej miasto nie jest w stanie zrealizować większości zadań związanych z gospodarką komunalną czy transportem. Olsztyn musiał zrezygnować z programu szczepień dla seniorów, organizacji pomocy psychologicznej, nauki pływania dla dzieci, wyjść uczniów do instytucji kulturalnych, zajęć dodatkowych i wielu inwestycji.
Grzymowicz zwrócił uwagę na to, że może być to przemyślana strategia PiS, która ma doprowadzić do osłabienia samorządów. Bo jeśli problemy finansowe będą duże, może się to skończyć koniecznością wprowadzenia w zadłużonych gminach zarządów komisarycznych. A nieświadomi wyborcy za problemy finansowe i cięte wydatki winić będą nie rząd, tylko prezydentów i burmistrzów miast czy wójtów. Władze Olsztyna rozważają oddanie sprawy przeciw rządowi do sądu.