Miliard złotych dla nauczycieli. To najnowsza obietnica ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego, który przedstawił decyzję resortu w środę na spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog”. Jest jednak i ciemna strona medalu - na podwyżkach mogą wyłożyć się budżetowo samorządy.
Nauczycieli czekają podwyżki
– Obecny system wynagradzania nie spełnia swojej funkcji. Jesteśmy na etapie podpisywania rozporządzeń decydujących m.in. o minimalnym wynagrodzeniu dla nauczycieli. To rozporządzenie jest już publikowane w dzienniku ustaw – zapowiedział cytowany przez businessinsier.com.pl minister edukacji.
Podwyżki dla nauczycieli pojawią się we wrześniu, ale nie znikną z końcem tego roku. Jak obiecuje minister, zostaną wprowadzone na stałe. Dodatkowo rząd planuje również sfinansować tysiąc złotych na start dla nauczycieli.
Samorządy czeka szukanie
Choć subwencja oświatowa zostanie zwiększona o miliard złotych, jest to kwota niewystarczająca dla samorządów, jak zauważa „Rzeczpospolita”. Łączny koszt wyższych wynagrodzeń i nowych obowiązków to bowiem ok. 2,1 mld zł.
Samorządy i tak co roku dokładają środków do zadań objętych subwencją oświatową. Teraz już liczą każdy grosz, byle ich długi nie odnotowały niebezpiecznego wzrostu. W przypadku podwyżek będą musiały jeszcze bardziej zacisnąć pasa. We wrześniu Wrocław czeka wyczarowanie dodatkowych 5 mln zł na podwyżki, z kolei Warszawa ze swojego budżetu będzie musiała wysupłać dodatkowe 14,2 mln zł.
Przepaść między zarobkami pracowników sektora publicznego a prywatnego, rosła w ostatnich latach nieubłaganie, w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wręcz nabierając tempa, eskalując ostatecznie w formie strajku pracowników oświaty. Relacja między przeciętnym wynagrodzeniem w edukacji a średnią krajową spadła z ok. 105 proc. w 2013 r. do 97 proc. w 2018 r.