Rząd zamierza ukryć deficyt budżetowy – tak uważa połowa ankietowanych w sondażu dla Rzeczpospolitej. To niezbyt dobre wiadomości dla premiera Morawieckiego, który jeszcze przed konwencjami wyborczymi ogłosił ten ambitny projekt. W jego skuteczność wierzy tylko 20 proc. ankietowanych.
Budżet Polski na 2020 rok ma być pierwszym od 30 lat bez deficytu, za to z rosnącymi przychodami z podatków. W projekcie budżetu na przyszły rok przyjęto prognozę dochodów budżetu państwa w kwocie 429,5 mld zł, natomiast limit wydatków budżetu państwa – także na poziomie 429,5 mld zł. To oznacza, że w 2020 r. ma nie być deficytu budżetu państwa. Z kolei deficyt sektora finansów publicznych (według metodologii UE) ma kształtować się na poziomie 0,3 proc. PKB, co jest dość przeciętnym wynikiem.
Podczas prezentowania założeń, premier Morawiecki nie krył się z krytyką wcześniejszych rządów PO i obiecał świetlaną przyszłość, o ile rodacy w najbliższych wyborach zagłosują na PiS. Zapowiedział jednocześnie, że projekt, przyjęty właśnie przez rząd, będzie tym, jaki dotrze do Sejmu późną jesienią. Przypomniał, że "że mamy 3 razy większy wzrost gospodarczy, niż kraje euro, a niektóre przeganiamy nawet o 4-5 razy".
Instytut SW Research na zlecenie portalu Rp.pl przeprowadził badanie, w którym zapytał respondentów, dzięki czemu – ich zdaniem – udało się osiągnąć równowagę budżetową.
Najwięcej, bo 50 proc. respondentów wskazało, że budżet bez deficytu jest możliwy dzięki ukryciu deficytu. 19,3 proc. uważa, że budżet bez deficytu jest zasługą działań rządu a 13 proc. - że jest zasługą dobrej koniunktury gospodarczej. 17,7 proc. respondentów nie ma zdania w tej kwestii.
- Częściej opinię, że budżet bez deficytu to kwestia ukrycia deficytu prezentują kobiety (54 proc.), osoby powyżej 50 lat (57 proc.), ankietowani o wykształceniu wyższym (54 proc.). Tego zdania są też częściej osoby o dochodzie netto od 3001 do 5000 zł (58 proc.) oraz badani z miast od 200 do 499 tys. mieszkańców (61 proc.) - komentuje wyniki badania Piotr Zimolzak z SW Research.
Skąd rząd weźmie pieniądze na brak dziury?
Oczywiście - z naszych kieszeni. Oficjalnie środki mają powędrować do kasy dzięki opłacie przekształceniowej z tytułu zamiany OFE na IKE, co ma przynieść państwowej kasie 9,6 mld zł. Dodatkowymi źródłami finansowania budżetu mają być poprawa ściągalności podatków i składek do ZUS, a także obowiązkowy split payment i system STIR, uniemożliwiający wykorzystywanie banków w przestępstwach finansowych.
Jednak, według medialnych doniesień proponowany budżet ma być mistyfikacją. Projekt jest tratowany na razie jako wolna propozycja, która musi powstać z powodu nadchodzących wyborów i goniących terminów, jednak większość pozycji ulegnie zmianom. – To budżet fikcyjny, bo po wyborach - niezależnie od tego, kto będzie rządził, zostanie zmieniony – mówi informator „DGP”.