Czego oczekują inwestorzy od start-upów life science? Między innymi o tym rozmawiano podczas konferencji EU-MED SUMMIT.
Czego oczekują inwestorzy od start-upów life science? Między innymi o tym rozmawiano podczas konferencji EU-MED SUMMIT. Fot. mat. prasowe
Reklama.
Międzynarodowe projekty w Polsce
Choć rynek innowacji medycznych — tzw. life science — wciąż jeszcze w Polsce raczkuje, to jesteśmy niezwykle atrakcyjnym partnerem dla zagranicznych inwestorów z krajów takich jak Izrael czy USA, które w branży life science są potęgą.
— Wielu decyduje się na rozwijanie w Polsce już istniejących projektów — podkreśla
w rozmowie z INNPoland.pl Agnieszka Jarecka ze start-upu Neuromedical, pod której opieką znajdują się w tym momencie trzy projekty izraelskie. Jak tłumaczy, nasz kraj może zaoferować zagranicznym inwestorom zarówno doskonałych naukowców, świetnie wyposażone laboratoria oraz kuszące warunki finansowe. W tej ostatniej kwestii chodzi zarówno o coś tak prozaicznego jak niższe koszty pracy, jak i o fakt, że współpraca z polskimi firmami otwiera bramę dla finansowania z funduszy unijnych.
Co z kolei mają z tego polskie start-upy? Możliwość uczenia się od najlepszych. — Izrael ma bardzo dużo doświadczenia z wprowadzeniem na rynek start-upów medycznych, technologicznych innowacji — doświadczenia, z którego możemy podczas współpracy korzystać —podkreśla Agnieszka Jarecka.
— Naszym głównym celem jest rozwijanie polskich start-upów. Jednak żeby wejść na rynki zagraniczne, nasze startupy potrzebują dobrej sieci kontaktów za granicą. I to jest coś, co chcemy stworzyć współpracując z Izraelem.
Startupy medyczne w Polsce
W podobnym tonie wypowiada się Marek Gajewski, Board Member z Poland Biomed Ventures (PBV), jednego z organizatorów konferencji EU-MED SUMMIT, która odbyła się w Łodzi i na której po raz pierwszy zebrali się w Polsce przedstawiciele branży life science. — W środowisku start-upowym istotnym elementem jest networking. To jest też jeden z powodów, dla których organizujemy tę konferencję: żeby dać polskim projektom możliwość poznania osób z dużych, amerykańskich czy izraelskich funduszy inwestycyjnych — tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl.
logo
Na konferencji EU-MED SUMMIT w Łodzi po raz pierwszy zebrali się w Polsce przedstawiciele branży life science Fot. mat. prasowe

— Branża life science różni się od innych branż, takich jak chociażby technologii cyfrowych - podkreśla Marek Gajewski. — Zajmujemy się kwestiami związanymi ze zdrowiem, co oczywiście oznacza, że odpowiedzialność jest tutaj dużo większa. Co za tym idzie, o wiele wyższe są również koszty realizacji projektów.
Między innymi z tego powodu wiele firm z branży life science skupia się w tym momencie na mniej kosztochłonnych projektach, takich jak innowacyjne urządzenia medyczne. Nie oznacza to jednak, że są to projekty tanie. — Aby wprowadzić na rynek europejski urządzenie medyczne, potrzebna jest certyfikacja medyczna CE. Niezbędne badania to koszt co najmniej kilku milionów złotych — stwierdza rozmówca INNPoland.pl.
Od razu zaznacza jednak, że nie warto się ograniczać.— Jeśli jednak chcemy mieć możliwość rozwoju naszego projektu, warto mieć na uwadze również rynek amerykański — co jednak wielokrotnie zwiększa koszty — zaznacza Marek Gajewski. — Budując projekt należy od razu szukać dużego partnera, który pomoże nam wprowadzić produkt na zagraniczne rynki — dodaje.
Technologie, które zmieniają świat
Przykładem takiego właśnie dużego partnera może być kalifornijska firma doradcza DreamCatcher Ventures. Jej założycielka i CEO Tania Fernandez ma ponad 25 lat doświadczenia w branży, a jej oczy w ostatnim czasie zwróciły się właśnie ku Polsce.
— W polskim rynku life science atrakcyjne jest przede wszystkim to, że choć jest to wciąż dość młody rynek, tworzy on dobre fundamenty dla budowy ekosystemu — podkreśla Fernandez. — Większość funduszy venture capital wciąż jest w dużej mierze finansowana przez państwo, ale na tym etapie nie stanowi to problemu: ponieważ na jakimkolwiek nowym rynku to właśnie państwowe pieniądze mogą podejmować największe ryzyko.
logo
Tania Fernandez, założycielka i CEO amerykańskiej firmy doradczej DreamCatcher Ventures chwali polski rynek life science za to, że choć wciąż jest dość młody, tworzone są na nim dobre fundamenty dla budowy ekosystemu. Fot. mat. prasowe

— W przypadku Polski istotne jest to, że kapitał ten może wpływać na kapitał prywatnych inwestorów — co jest niezwykle ważne dla rozwoju ekosystemu VC w Polsce i jest krokiem w dobrym kierunku — dodaje Tania Fernandez.
Jej rada dla młodych start-upów medycznych? Warto przygotowywać rozwiązania na lokalny rynek, nie tracąc jednak z oczu kontekstu globalnego. — Polski rynek jest wciąż młody, jednak ma duży potencjał do rozwoju. I właśnie podczas tego rozwoju warto budować sieć międzynarodowych kontaktów, uczyć się od bardziej doświadczonych, tworząc porządne fundamenty firm, dzięki czemu mogą skalować globalnie — zaznacza.
Zapytana o to, czego szuka w nowych projektach, Fernandez na jednym wdechu wymienia kilka rzeczy. — Przede wszystkim patrzymy na technologię: czy jest innowacyjna, zmienia zasady gry? Czy jest w niej potencjał do tego, żeby zmienić nasz świat? Czy zaangażowani są w nią doświadczeni managerowie, czy posiada plan wejścia na rynek i strategię wyjścia?
— Potem przychodzi kwestia ochrony patentowej, czyli tego, czy przedsiębiorcy są w stanie zabezpieczyć w ten sposób swój biznes — silne portfolio patentowe jest szczególnie ważne w branży life sciences — dodaje.
Jak tłumaczy, w uzyskaniu finansowania zdecydowanie pomaga zaangażowanie w projekt doświadczonych managerów — choćby dlatego, że z ich pomocą start-upy mogą kształtować swoje przedsięwzięcia, prawidłowo identyfikować potencjał globalnego rynku i tworzyć plany komercjalizacji, które pomogą im pozyskać finansowanie. — Wielu przedsiębiorców nie myśli globalnie, dodatkowo popełniając jeszcze pomyłkę tworzenia produktu rozwiązującego być może jakiś problem, ale nie rewolucjonizującego kompletnie opieki zdrowotnej — zauważa Fernandez.

Artykuł powstał we współpracy z EU-MED SUMMIT.