Dług polskich szpitali wobec ZUS-u idzie już w setki milionów złotych. Wiele z nich po prostu nie płaci ubezpieczenia zdrowotnego za zatrudnione osoby. Wolą przeznaczyć te środki np. na leki dla pacjentów.
O fatalnej sytuacji w polskiej służbie zdrowia i zamieszaniu wokół ubezpieczeń zdrowotnych pisze dziś "Dziennik Gazeta Prawna". Cytowani przez gazetę dyrektorzy szpitali deklarują, że przez brak środków stają przed trudnym wyborem: ubezpieczenie czy np. leki i opatrunki. Wielu decyduje się na to drugie.
Zadłużenie polskich szpitali
Z danych ZUS wynika, że polskie podmioty lecznicze (w tym szpitale) są w tym roku zadłużone z tytułu nieopłaconych składek zdrowotnych aż na 403 mln zł. Jest coraz gorzej, bo w 2018 było to 370 mln zł, a w 2017 - 323 mln zł.
Co więcej, nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się poprawić. A zapowiedziany wzrost płacy minimalnej w Polsce od stycznia 2020 r. to kolejny kłopot. Z wyliczeń 125 szpitali wynika bowiem, że może je to kosztować aż 112 mln zł.
Jak naprawić polską służbę zdrowia?
- Niestety w Polsce system opieki zdrowotnej jest regulowany przez dyletantów, a często również leniwych „specjalistów piastujących” urzędy - ocenił niedawno w rozmowie z INNPoland.pl dr Krzysztof Łanda, były podsekretarz stanu w tym resorcie.
- Po pierwsze koszyk świadczeń zdrowotnych, po drugie wycena, po trzecie, jeżeli nawet tworzymy sieć szpitali, to z częścią motywacyjną - tłumaczył zapytany o zmiany, które trzeba wprowadzić w działaniu służby zdrowia.