Segregujesz śmieci, w sklepie nie bierzesz plastikowych torebek i używasz ekologicznej chemii domowej. Ale jest coś, co czymś pewnie zapominasz – ubrania. Branża odzieżowa jest coraz większym zagrożeniem dla środowiska. Dane są przerażające.
Produkcja mody odpowiada obecnie za 10 proc. emisji dwutlenku węgla przez ludzkość, wysusza źródła wody, zanieczyszcza rzeki i strumienie – pisze serwis BusinessInsider.pl. Sprawa jest tym bardziej przerażająca, że aż 85 proc. wszystkich tekstyliów trafia każdego roku na wysypiska. Zresztą sam możesz łatwo sprawdzić ile plastiku produkujesz.
Branża odzieżowa generuje więcej dwutlenku węgla niż loty międzynarodowe i cała żegluga morska. Jeśli sektor mody będzie nadal rozwijał się dalej w tym tempie, jej udział w emisji dwutlenku węgla może wzrosnąć do 26 proc. do 2050 roku - wynika z raportu Ellen MacArthur Foundation z 2017 roku.
Od 2000 roku konsumpcja odzieży wzrosła dwukrotnie. Jednocześnie obecni konsumenci korzystają ze swoich ubrań dwukrotnie krócej. 20 proc. z nich jest wyrzucanych ze względu na uszkodzenia takie jak poplamienie lub zużycie.
Gdyby przedłużyć o zaledwie 10 proc. żywotność tylko jednej na pięć rzeczy znajdujących się w europejskich szafach, na wysypiskach lądowałoby o 6,4 mln ton odzieży mniej.
Co więcej, wydłużenie cyklu życia ubrań o 10 proc. pozwoliłoby zaoszczędzić trzy miliony ton CO2 oraz 150 milionów litrów wody rocznie.
BI pisze, że dwie dekady temu marki modowe wypuszczały rocznie dwie kolekcje. Dziś niektóre potrafią zrobić ich nawet 24 – jedną co dwa tygodnie.
Pranie też nie jest fajne
Najpopularniejszym materiałem używanym w modzie jest poliester. Ale kiedy odzież poliestrowa jest prana w domowych pralkach, traci mikrowłókna, które zwiększają poziom plastiku w naszych oceanach. Mikrowłókna są niewielkie i mogą z łatwością przenikać przez oczyszczalnie ścieków do naszych wód. Ponieważ nie ulegają biodegradacji (przypuszczalnie nie rozłożą się nawet nie w 200 lat, ale nigdy), stanowią poważne zagrożenie dla organizmów wodnych. Małe stworzenia, takie jak plankton, jedzą mikrowłókna, które następnie wędrują w górę łańcucha pokarmowego. W efekcie to my je zjadamy.
Bawełna jest niewiele lepsza. Jej uprawa wymaga wysokiego poboru wody i pestycydów, aby zapobiec atakom szkodników i chwastów.
Większość bawełny uprawianej na całym świecie jest modyfikowana genetycznie, aby była odporna na szkodniki robaki, co poprawia wydajność i ogranicza stosowanie pestycydów. Ale może to również prowadzić do problemów w dalszej linii, takich jak pojawienie się "superchwastów", które są odporne na standardowe pestycydy. Rośliny często muszą być traktowane coraz bardziej toksycznymi pestycydami, które są szkodliwe dla zwierząt gospodarskich i ludzi.