De La Rue jest w tarapatach. Brytyjski koncern, który jest największym prywatnym producentem pieniędzy, może upaść. Tylko w pierwszy półroczu 2019 r. stracił aż 12,1 mln funtów. Pod znakiem zapytanie stoi druk funta szterlinga i 100 innych walut.
Firma, która drukuje funta szterlinga, a w przeszłości wypuszczała też polskie złotówki, nie jest rentowna. W pierwszym półroczu 2019 roku straciła 12,1 mln funtów. To z kolei spowodowało spadek kurs akcji o 23,5 proc. i utratę 40 mln funtów.
Jak czytamy w The Guardian, w oficjalnym komunikacie firma podała, że są znaczące wątpliwości, co do jej przyszłości. Pomóc może tylko dobry plan naprawczy. Na razie wstrzymano wypłatę dywidendy.
Stracili kontrakt wart 400 mln funtów
Powodem tak złej sytuacji firmy są podobno błędy zarządcze. W maju, jak czytamy w The Guardian, spółka przegrała przetarg na drukowanie brytyjskich paszportów po brexicie, bez znaczka UE, z francusko-holenderską firmą Gemalto. W wyniku tego straciła 400 mln funtów.
Po tym wydarzeniu zwolniono zarządzającego Martina Sutherlanda. Od miesiąca dyrektorem generalnym jest Clive Vacher. Jego działania koncentrują się na realizacji planu naprawczego, tzn. redukcji kosztów i zwiększaniu zysków.
Brytyjskie przedsiębiorstwo De La Rue drukuje banknoty dla Banku Anglii i ponad 100 innych banków centralnych. W przeszłości, w latach 1994-1997, z jej fabryk wychodziły też polskie banknoty – te, które weszły do obiegu po denominacji. Produkuje również paszporty dla 40 krajów. Firma zatrudnia ponad 2 500 osób na całym świecie.