W 2015 r. sześcioletnia wówczas dziewczynka w trakcie lotu z Palma de Mallorca do Wiednia została poważnie poparzona, gdy kawa ojca spadła jej na kolana z nieznanych przyczyn. Z nieznanych powodów kawa rozlała się na dziewczynę, powodując oparzenia drugiego stopnia na jej piersi.
Niki Luftfahrt nie chciał wypłacić odszkodowania
Rodzina zażądała 8 500 euro odszkodowania od nieistniejącego już austriackiego przewoźnika Niki Luftfahrt. A ten twierdził, że nie ponosi odpowiedzialności za wylanie kawy. Według nich wydarzenie nie był zgodny z definicją „wypadku” zawartą w konwencji montrealskiej, czyli umowie regulującej odszkodowanie za wypadki związane z lotnictwem.
Sprawa trafiła najpierw do sąd w Austrii, apelacja do Najwyższego Trybunały Sprawiedliwości, a ostatecznie o pomoc w rozstrzygnięciu sporu zwrócono się do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (TSUE).
Wyrok Trybunału na korzyść dziewczynki
Zapytano TSUE o to, czy: Kiedy filiżanka gorącej kawy umieszczona na stoliku w samolocie w locie z nieznanych powodów się przewraca, powodując poparzenie pasażera, to oznacza „wypadek” i pociąga do odpowiedzialności przewoźnika w rozumieniu art. 17 ust. 1 konwencji montrealskiej.
Trybunał w Luksemburgu orzekła na korzyść dziewczynki, uznając, że przewoźnik ponosi odpowiedzialność za szkody spowodowane przewróceniem się kubka z gorącą kawą.
Jak czytamy w wyroku TSUE: Artykuł 17 ust. 1 konwencji montrealskiej należy interpretować w ten sposób, że pojęcie „wypadku” w rozumieniu tego przepisu obejmuje wszystkie sytuacje mające miejsce na pokładzie statku powietrznego, w którym przedmiot używany podczas obsługi pasażerów spowodował obrażenia ciała pasażer, bez konieczności sprawdzania, czy sytuacje te wynikają z zagrożenia typowo związanego z lotnictwem.