Kupiła nowiutkie mieszkanie na Wilanowie. Po trzech latach od odebrania na ścianach pojawił się grzyb. Została z kredytem na 50 lat i batalią z deweloperem.
Mieszkanie na pięknym, nowiutkim osiedlu może stać się powodem nie lada kłopotów. Jak informuje Wyborcza.pl, przekonała się o tym p. Anna Łopat, która kupiła mieszkanie na osiedlu Miasteczko Wilanów w 2011 r.
Koszmar na osiedlu Miasteczko Wilanów
Po trzech latach od odebrania mieszania na ścianach pojawiły się mokre bąble i grzyb. Pani Anna została z kredytem na 50 lat i sporem z deweloperem. Właściciel budynku przy Branickiego, spółka Robyg, choć wykonał poprawki w mieszkaniu, to zrobił to bardzo pobieżnie. W 2018 r. historia się więc powtórzyła.
Jak informuje Wyborcza, w mieszkaniu p. Anny znowu zaczęły się pojawiać mokre bąble, a na ścianach narastał grzyb. Właścicielka ponownie zwróciła się do firmy Robyg. Deweloper uznał jednak tym razem, że przeprowadził już remont w 2015 roku i nie widzi podstaw do kolejnych roszczeń.
Brzmi jak kiepski żart
I tak koszmar trwa dalej. Kredyt trzeba spłacać jeszcze 40 lat, mieszkanie nie nadaje się do sprzedaży, bo w takim stanie jest warte o wiele mniej, a przebywanie w nim jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia.
Choć historia wydaje się tylko kiepskim żartem, to niestety jest prawdziwa. Dla wielu z nas zakup mieszkania od dewelopera to spełnienie marzeń. Niestety, nie wszyscy mają szczęście cieszyć się z tego faktu.
Deweloperom zdarza się nie dotrzymywać obietnic
W INNPoland informowaliśmy już kilka razy o deweloperskich fuszerkach. W marcu 2018 r. pisaliśmy o firmie, która dwa razy sprzedawała te same mieszkania. Kupujący, mimo że za swoje mieszkania zapłacili nawet 230 tys., zostawali bez dachu nad głową.
W marcu 2019 r. pisaliśmy zaś o warszawskim bloku widmo na Bemowie, przy ul. Lazurowej 168, do którego mieszkańcy od trzech lat nie mogą się wprowadzić.