Pięć lat temu prezydent wybrał się na zakupy spożywcze w Polsce i na Słowacji. W koszyku wylądowały bardzo podobne produkty. Duda chciał wtedy udowodnić, że ceny po wprowadzeniu w Polsce euro wzrosną o kilkadziesiąt procent. Wzrosły zauważalnie i bez wprowadzania euro.
I rzeczywiście udowodnił, tylko nie to, co chciał. Ceny wzrosły bez przyjmowania europejskiej waluty. Wystarczyło pięć lat rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Koszyk Dudy
To miało być proste porównanie cen takich samych produktów kupowanych w Polsce i w jednym z krajów strefy euro. W prezydenckim koszyku wylądowała margaryna, ser, mleko, olej, chleb, jajko z niespodzianką, cukier i jajka. Zakupy na Słowacji kosztowały przyszłego prezydenta w przeliczeniu około 54 zł. W Polsce w sklepie Biedronka - 37 zł.
Eksperyment, jak się jednak okazuje, był dość niefortunny. Zamiast udowodnić, jak to dobrze jest w Polsce, stał się dobrą okazją do sprawdzenia tego, jak bardzo się u nas pogorszyło w ciągu ostatnich pięciu lat.
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” powtórzyli ten eksperyment, z tym, że odpuścili sobie wyjazd za granicę. Poszli do sklepu Biedronka i kupili te same produkty, co Andrzej Duda przed pięcioma laty. Okazało się, że musieli zapłacić aż ponad 47 zł. To oznacza, że ceny wzrosły aż o 27 proc.
Dlaczego ceny żywności tak wzrosły?
Jak już pisaliśmy w grudniu 2019 r., na podwyżki cen produktów w sklepach składa się kilka czynników, m.in. podwyżka cen VAT-u, prądu czy paliw. Niestety, musimy się nastawić, że 2020 rok nie będzie zbyt łaskawy dla naszych portfeli.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze inflacja, która znacząco obniża siłę nabywczą złotówki – pieniądze, które zarabiamy, są coraz mniej warte. Jak wynika z centralnej ścieżki projekcji NBP w 2020 r. ceny wzrosną o 2,8 proc., a w 2021 r. – 2,6 proc. Dla porównania w tym roku rosły o 2,3 proc.